poniedziałek, 29 stycznia 2018

9. „Co czujesz do Hermiony Granger?”

Cztery dni spędzone z kotem poprawiły humor Hermionie. Mimo kilku rozerwanych poduszek, pogryzionych butów i kabli oraz pozaciąganych firanek kobieta była szczęśliwa, że wreszcie w jej domu nie było tak pusto. Nie nadała imienia kotu, gdyż obawiała się, że tak bardzo się do niego przywiąże, że nie będzie miała serca oddać go Ginny. Zwracała się do niego per „kocie”, bądź „mały”.  W ciągu czterech krótkich dni zdążyła się zakochać w jego dużych, miedzianych oczach i miękkim jak plusz szarym futerku.
– No, mały – zawołała. – To twoje ostatnie śniadanie tutaj. Najedz się porządnie, bo nie wiem kiedy dostaniesz obiad u nowej pani. – Mówiąc to pogładziła kota po grzbiecie. Ten zamruczał przeciągle i zabrał się za jedzenie.
Panna Granger zabrała się za sprzątanie domu, gdyż miała spędzić u Nottów dwa dni. Dwudziestego szóstego grudnia chciała odwiedzić swoich rodziców, więc przez najbliższe trzy dni w domu miała być tylko na dosłownie kilka chwil. A kto to widział, żeby perfekcyjna w każdym calu Hermiona Granger zostawiła swój dom w totalnym rozgardiaszu.
Około godziny piętnastej, gdy wszystkie pomieszczenia lśniły już czystością, ponownie nakarmiła kota i zabrała się za pakowanie torby. Myślała, że ubrania na trzy dni spokojnie zmieszczą się do jednej walizki, lecz kiedy dołączyła do tego prezenty, ledwo co udało jej się dosunąć zamek. Ucieszona swoją wygraną z suwakiem spojrzała na zegar, który wskazywał pięć po czwartej. Pobiegła do łazienki, by szybko się ogarnąć, gdyż u Ginny miała stawić się o siedemnastej.  
Kot z widocznym rozbawieniem w oczach obserwował poczynania kobiety, która biegała z sypialni do łazienki i z powrotem. Po kilku takich rundach to już stało się mniej zabawne, więc zajął się bardziej ciekawą dla niego czynnością, czyli innymi słowy, rozrywaniem poduszek, które Hermiona zdążyła naprawić.

***

Draco Malfoy z dnia na dzień coraz bardziej żałował decyzji o budowie tak dużego domu. Wtedy wydawało mu się, że taki rozmiar będzie idealny – przestronny, lecz niezbyt duży, w porównaniu do Malfoy Manor. Teraz jednak coraz bardziej przypominał jego rodzinny dwór. Wszędzie było cicho i ciemno. Bądź co bądź, zazdrościł swojej sąsiadce, Hermionie. Jej dom był malutki, jednak gdy do niego wszedł miał wrażenie, że jest u babci w domu. Było tak przytulnie i miło, mimo przeciągu, który spowodował wiatr wpadający przez zepsute okno. Chociaż Malfoy miał przyjaciół, to czuł się bardzo samotny. Gdy wraca się do domu, w którym nikt na ciebie nie czeka, czuje się tylko rozdzierającą serce pustkę. Choć można by przypuszczać, że Draco Malfoya takie rzeczy nie ruszają, to w środku czuł właśnie taki smutek i żal. Wiele razy łapał się na tym, że myślał o Hermionie, która w gruncie rzeczy też była równie samotna jak on. Bardzo rzadko zdarzało mu się widzieć, by miała jakiegoś gościa. Nie, żeby ją podglądał czy coś, ale akurat z okna jego salonu idealnie widać dom Granger, a w salonie właśnie najczęściej przesiadywał. Zazdrościł też Teodorowi, który w szkole był uznawany za samotnika, a jako pierwszy odnalazł miłość swojego życia, przynajmniej tak twierdził Nott. Często, by zabić czas rzucał się w wir pracy, a pracą jego było wypełnianie papierków, podpisywanie umów i kontraktów. Dzięki kontaktom i znajomościom jego ojca – Lucjusza, Draco siedział teraz na wygodnym stanowisku w Departamencie Magicznych Gier i Sportów. Mimo, iż uwielbiał Quidditcha, to wolał w niego grać aniżeli podpisywać jakieś tam umowy. Zgodził się jednak na tę pracę, by ojciec był zadowolony i nie narzekał bez przerwy jaki to nie jest zawiedziony tym, na kogo wyrósł jego jedyny syn.
Draco przeszedł z sypialni do kuchni, by przygotować sobie jakieś śniadanie. Spojrzał na godzinę i z westchnięciem stwierdził, że za parę godzin będzie musiał opuścić swój dom. W gruncie rzeczy nawet cieszył się na fakt, że przynajmniej dwa dni spędzi w lepszym towarzystwie niż telewizor, kanapa i stos papierów do przeczytania i zatwierdzenia. Jeszcze kilka lat temu nawet przez myśl by mu nie przyszło, że dwa dni spędzone w gronie dwóch byłych Gryfonek wywołają uśmiech na jego twarzy.
Równo o godzinie siedemnastej wyszedł przed dom, by się teleportować. Kątem oka zauważył, że jego sąsiadka zrobiła to samo.

***

Przed posiadłością Teodora pojawili się niemal równocześnie. Draco rzucił szybkie „cześć” i otworzył bramę, wpuszczając Hermionę jako pierwszą. Ta skinęła głową w podziękowaniu i przeszła obok blondyna z walizką w jednej i klatką z kotem w drugiej ręce. Zwierzę wydawało się być niezadowolone z podróży, gdyż miałczało przeraźliwie i drapało ostrymi pazurami w kratkę. Malfoy spojrzał na kota i wypalił:
– Fajny, a gdzie zgubiłaś tę rudą bestię, którą miałaś w Hogwarcie?
– Nie wiem, Ron prawdopodobnie go utopił.

Były Ślizgon zbity z tropu zdołał wydusić tylko niewyraźne „Przykro mi”. Sam nie wiedział po co w ogóle zaczynał tę rozmowę. To było jasne, że skoro przyszła z innym kotem, to tamtego już nie ma. Niepotrzebnie teraz będzie się tym zadręczała. Z resztą, dlaczego on się interesuje tym, o czym ona będzie myślała?
– Draco, co się z tobą dzieje? – zapytał sam siebie w myślach, wspinając się po schodach.
Drzwi otworzyła im Ginny, ubrana w czerwony sweter w renifery idealnie zlewający się z jej kolorem włosów. Uśmiechnęła się promiennie na ich widok i zaprosiła ich do środka. Hermiona zdążyła jeszcze szybko przykryć płaszczem klatkę z kotem, by Ginny jej nie zauważyła.
– Nareszcie jesteście! Blaise’a nadal nie ma, już myślałam, że nikt nie przyjdzie! – powiedziała panna Weasley. 
– No co, ty. Czy może być coś lepszego niż spędzenie świąt z dwoma uroczymi Gryfonkami? – odpowiedział jej Draco z dużym naciskiem na słowo „uroczymi”.
– Jest. Spędzenie świąt z trzema zabawnymi Ślizgonami – syknęła Hermiona z sarkazmem. 
– Dobra, już dobra! Chodźcie, zaprowadzę was do waszych pokoi, a zaraz spotkamy się w salonie – zakończyła Ginny.


Blaise jak zwykle spóźnił się godzinę, bo uważał, że gdy on przybywał, już wszyscy powinni być i oczekiwać najważniejszego gościa, czyli jego. Kiedy cała piątka była już w komplecie, rozsiedli się wygodnie na kanapach w salonie. Ginny przygotowała różne przekąski oraz napoje, by jej goście nie umarli z głodu przed kolacją. W pomieszczeniu, w którym siedzieli znajdowała się piękna, duża choinka. Ozdobiona była w kolorach złota, srebra, czerwieni i zieleni. Miało to nawiązywać do byłych domów pary – Gryffindoru i Slytherinu. Mimo, że uważano, że Gryfoni i Ślizgoni są największymi wrogami w Hogwarcie, to kolory ich herbów idealnie się ze sobą zgrywały. Choinka ubrana w takie barwy prezentowała się nadzwyczaj elegancko i świątecznie. Na rozkaz Ginny wszystkie prezenty znalazły się pod drzewkiem. Wszystkie, oprócz jednego – kota, który miał być podarunkiem dla gospodyni domu i który właśnie demolował wesoło nowy pokój swojej tymczasowej pani.
– No to co, zdecydowaliście? – zapytała Ginny Hermionę i Draco. 
– Zdecydowaliśmy na co? – odpowiedziała pytaniem zdumiona szatynka.
– Na to, że pójdziecie na nasz ślub razem.

Spojrzenia Malfoya i Granger spotkały się. Zarówno jego, jak i jej oczy wyrażały zdziwienie i zażenowanie pytaniem Rudej. Szatynka gorączkowo myślała nad odpowiedzią i choć wiedziała, że i tak nie ma z kim pójść, to z Malfoyem nie pójdzie. Od pewnego czasu zachowywał się dość dziwnie. A co, jeśli ma początki jakiejś choroby psychicznej i coś jej zrobi? W sumie, jak i tak będą tam razem, więc prawdopodobieństwo tego, że zostanie zamordowana przez chorego psychicznie blondyna jest równie duże jak przyjdą osobno. Raz kozie śmierć, co szkodzi spróbować.
Hermiona odezwała się w tym samym momencie, co Draco.
– Teoretycznie mogłabym…
– W sumie, co mi tam…

– To wspaniale! – Klasnęła w ręce Ginny. – Będziecie się razem świetnie bawić! 
Odpowiedział jej tylko cichy pomruk, który brzmiał trochę jak „jasne…”.  Jednak w głębi serca oboje odetchnęli z ulgą. Hermiona dlatego, że nie przyjdzie sama i utrze nosa byłemu narzeczonemu, a Draco dlatego, że w jego głowie pojawiły się dziwne, niespotykane dotąd myśli na temat Granger.

Nie dane im było jednak długo rozmyślać nad nową sytuacją, gdyż Ginny oznajmiła, że kolacja jest już gotowa. Wszyscy więc zasiedli do stołu w jadalni i zabrali się do jedzenia.
Po wyśmienitej kolacji, gdy atmosfera nieco się rozluźniła, a towarzystwo było już nieco wstawione, Blaise zaproponował, by zagrać w magiczną grę, którą niedawno zakupił. Jako, że Hermiona pod wpływem alkoholu była skora do wszelakich zabaw tego typu, nie stawiała oporu i chętnie się zgodziła.
Przenieśli się na kanapę, a Blaise położył na stoliku coś co wyglądało jak butelka. Wszyscy spojrzeli na niego z niedowierzaniem.
– Serio, Blaise? Wydałeś dwadzieścia galeonów na zwykłą butelkę? – zakpił Draco. – Wiedziałem, że jesteś naiwny, ale nie aż tak.
– Spokojnie, już wam tłumaczę zasady. Jest to magiczna wersja prawdy czy wyzwania. Butelka kręci się tylko wtedy, gdy dana osoba odpowie zgodnie z prawdą na pytanie. Są cztery rundy, w trakcie których nikt nie może zrezygnować, bo w przeciwnym razie coś się stanie. Nie pamiętam co, bo nie doczytałem, a instrukcję wyrzuciłem – zaśmiał się głupkowato. – Wracając, w każdej rundzie butelka kręci się tyle razy, ile osób gra. Nie wymyślamy pytań, butelka sama nam je zadaje. Pytania będą pokazywać się na stoliku, przed osobą, która wcześniej odpowiadała. To chyba tyle, a no i zapomniałbym! Teraz musimy wyciągnąć różdżki i nad butelką wypowiedzieć swoje imiona, dobra?
Wszyscy skinęli głowami i wyciągnęli różdżki. Po chwili gra się rozpoczęła.
„Z iloma osobami się całowałeś przed Ginny Weasley?” – Blaise przeczytał pytanie skierowane do Notta.
– Z trzema. – Butelka nie zakręciła się, co oznaczało, że Nott kłamał. – No dobra, z czterema… – Butelka nadal leżała bez ruchu. – Na Merlina! Z dziesięcioma, ok?!
Na szczęście Teodora jego odpowiedź została zatwierdzona, a butelka wykonała parę obrotów i zatrzymała się na Hermionie.
„Czy kochasz Ronalda Weasleya?”
– Co to są za pytania?! Oczywiście, że nie kocham! – warknęła.
Kolejna była Ginny, dla której pytaniem było: „Z iloma mężczyznami poszłaś do łóżka w trakcie swojej dwuletniej nieobecności?”. 

– Co? Blaise skąd wytrzasnąłeś tą grę? Takie pytania są nie na miejscu! – krzyknęła Weasley.
– Z normalnego sklepu! Odpowiedz, przecież nie mogło ich być tak dużo.
– A niech cię, Blaise… Z dwudziestoma. 
Zszokowane oczy wszystkich skierowały się w jej stronę.

– No, nie spodziewałem się, że z ciebie taka kocica, Weasley – zadrwił Draco. 
– Zamknij się, Malfoy.

Teodor siedział skonsternowany i zdawał się być wyłączony z dyskusji. Prawdopodobnie było to skutkiem szoku, jaki doznał po nowej wiadomości o jego przyszłej żonie. Nie chciał jednak wszczynać kłótni, tym bardziej przy przyjaciołach. Schował więc dumę do kieszeni i ze spokojem oznajmił, że butelka wskazuje teraz na Draco.
„Co się stało z psem, którego miałeś w wieku pięciu lat?”
Nagle z twarzy Malfoya spełzł jego typowy, drwiący wyraz. Pojawił się natomiast sztuczny, wymuszony uśmiech. Odchrząknął, po czym odpowiedział.
– Ojciec rzucił w niego Avadą, po tym jak mnie podrapał podczas zabawy.
Zapanowała cisza. Wszyscy nagle zdali sobie sprawę z tego, że butelka wyciąga na światło dzienne najskrytsze sekrety i tajemnice uczestników oraz sprawy, o których nie chcą rozmawiać. Gra już nie wydawała się taka atrakcyjna jak na początku.
Butelka zakręciła się i wypadło na jedyną osobę, która jeszcze nie odpowiadała – Blaise’a.
„Gdzie masz tatuaż?”
– Serio? My mamy pytania, na które nie chcemy odpowiadać, a ciebie pyta o tatuaż? Ta gra jest chora! – wybuchła Ginny.
– Cóż, tatuaż mam między pośladkami. Zrobiłem go kiedyś po pijaku, fajnie było! – zaśmiał się Blaise widząc obrzydzenie na twarzach przyjaciół. – No, zaczynamy drugą rundę.
Gra zdawała się ciągnąć w nieskończoność, zadając coraz to gorsze pytania. Atmosfera była naprawdę napięta, gdyż światło dzienne ujrzały sekrety, których nikt nie chciał ujawniać. Między innymi Ginny dowiedziała się, że Teodor po pijaku pocałował innego faceta, Blaise wyjawił, że zakochał się kiedyś w mugolce, która wciągnęła go w narkotyki, Draco wyznał, że po jednej z imprez obudził się w łóżku z Milicentą Bulstrode, a Hermiona przyznała się, że Ron był jej jedynym chłopakiem, z którym się całowała.

Zmęczeni psychicznie dotarli do czwartej, jednocześnie ostatniej rundy. Wszyscy odpowiedzieli na zadane im pytania. Została tylko ostatnia osoba, a pytanie do niej brzmiało: „Co czujesz do Hermiony Granger?”


 Witam w nowym roku, po kolejnej, dłuższej nieobecności! Przepraszam za brak nowych rozdziałów, ale męczy mnie kompletny brak weny oraz mała ilość wolnego czasu :( Ale jest dziewiąty rozdział i mam ogromną nadzieję, że wam się spodoba! Zachęcam do wyrażania swoich opinii w komentarzach :) Cześć!

7 komentarzy:

  1. Podoba mi się ten rozdział, nawet bardzo. Chyba twoja nieobecnosc przelozyla sie na jakosc rozdzialu :) Nie warto wymuszac weny. Niecierpliwie czekam na ślub Ginny i Teodora oraz odpowiedz Malfoya na zadane mu pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Koszmarna ta butelka. Magiczne gry nie są takie fajne zwłaszcza gdy nie wolno ich przerwać. Ginny okazała się być lubiącą przygodni seks i wygląda na to, że tak samo miało być z Tego zanim się zakochała i pewno nie planowała, a może go wykorzystuje? A czemu Malfoy dostał to pytanie, a nie Granger? Aż się boję co odpowie.
    Jestem już na bieżąco,więc jeśli możesz informuj mnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhh, nie moge sie doczekac odpowiedzi. Dobry rozdzial :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy te opowiadanie bedzie mialo kontynuacje ? Bardzo mi się spodobało i nie moge sie doczekac nastepnych rozdzialow :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kolejny rozdział jest praktycznie napisany, ale niestety przez moje aktualne problemy ze zdrowiem nie mam czasu na dokończenie :( Ale obiecuję, jak tylko w końcu stanę na nogi rozdział się pojawi :)

      Usuń
  5. Czytając komentarz wyżej mogę tylko napisać, że czekam na kolejny rozdział niecierpliwie i życzę zdrowia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. 50 year old Environmental Tech Malissa Mapston, hailing from Kelowna enjoys watching movies like Bright Leaves and Nordic skating. Took a trip to Tsingy de Bemaraha Strict Nature Reserve and drives a Allroad. kliknij po wiecej

    OdpowiedzUsuń

Theme by Hanchesteria