Od zakończenia edukacji w Szkole Magii i Czarodziejstwa
Hogwart wiele się zmieniło. Złota Trójca, jak ich nazywano, składająca się z
Harrego Pottera, Hermiony Granger oraz Ronalda Weasleya od kilku lat zasiadała
na ciepłych posadach w Ministerstwie Magii. Hermiona wraz z Ronem tworzyli
idealną parę. Owszem zdarzały się kłótnie, ale jak to mówią - związek bez
kłótni, to jak czarodziej bez różdżki.
Harry Potter, słynny Wybraniec, znany w całym
czarodziejskim świecie, nie nacieszył się związkiem z Ginny Weasley. Zostawił
ją dla innej, a tą inną dla kolejnej i następnej... Potter odkrył, że nie jest
stworzony do stałych związków. A Ginny? Załamała się i wyjechała, nie wiadomo
gdzie, nie wiadomo do kogo i z kim. Z resztą, mało go to obchodziło.
Gdy w zeszłe wakacje rozeszła się wieść o zaręczynach
panny Granger i pana Weasleya, w mediach aż zawrzało. Rita Skeeter, znana ze
swojej wścibskości dziennikarka, chcąca jako pierwsza przeprowadzić rozmowę z
przyszłym małżeństwem, praktycznie dzień i noc siedziała pod Norą. W końcu, dla
świętego spokoju, narzeczeni zgodzili się odpowiedzieć na kilka pytań. Dzień
później pojawili się na okładce Proroka Codziennego, na którym widniał dumnie
nagłówek „ROZPAD ZŁOTEJ TRÓJCY - RUDY SIĘ ŻENI!".
Hermiona dzięki swojemu samozaparciu i dążeniu do celu
spełniała się jako szefowa Departamentu Międzynarodowej Współpracy
Czarodziejów. Ron i Harry zostali aurorami, tak jak sobie to zaplanowali. Po
tym, jak Voldemort został pokonany, aurorzy nie mieli za dużo do roboty. Od
czasu do czasu zdarzały się pojedyncze akcje, ale w większości ich praca
polegała na wypełnianiu papierkowej roboty.
***
Październikowe słońce otulało twarz Jeszcze-Panny
Granger. Kobieta uśmiechnęła się promiennie i ponownie zanurzyła się w
powieści, którą właśnie czytała. Skończyła pracę wcześniej, więc mogła
spokojnie wrócić do domu i nacieszyć się ostatnimi ciepłymi chwilami tego roku.
Jej narzeczony Ron był jeszcze w Ministerstwie. Ostatnio dużo pracował,
wychodził wcześnie rano i wracał późnym wieczorem. Przepracowywał się, według
Hermiony, oczywiście.
- Hermiono! Kolacja na stole - zawołała radośnie przyszła
teściowa panny Granger.
Hermiona kochała tę kobietę. Miała w sobie tyle empatii i
miłości, że spokojnie wystarczyłoby dla wszystkich pracowników Ministerstwa.
Ba, jeszcze by zostało.
Zebrała się z wygodnej kanapy, po czym udała się do
jadalni.
- Są jakieś wieści od Ginny? - Hermiona zadawała to
pytanie codziennie, od dwóch lat. Niestety zawsze odpowiedź była ta sama.
- Nie.
Ginny wyjechała od razu po zerwaniu z Harrym. Zostawiła
list, w którym zastrzegła, by jej nie szukać. Potrzebowała spokoju.
Była Gryfonka uśmiechnęła się blado i zajęła miejsce przy
stole. Przed nią pojawiła się taca z kanapkami, a zaraz po tym Molly podała jej
herbatę. Grzecznie poczekała, aż starsza kobieta zajmie miejsce naprzeciwko
niej i powoli ugryzła pierwszy kęs kanapki z serem, wędliną oraz pomidorem.
- Rona jeszcze nie ma? - zapytała pani Weasley po dłużej
chwili.
- Nie. Ostatnio często wraca późno w nocy. W ogóle się
nie widujemy. Gdy on przychodzi ja już śpię, zmęczona oczekiwaniem, a kiedy
rano wychodzi, żegna się szybkim pocałunkiem. W pracy również się nie widujemy,
ja jestem zajęta ciągłymi rozmowami z ambasadorami innych krajów, zaś Ron...
Sama nie wiem.
- Nie przejmuj się słońce, na pewno w pracy ma masę
obowiązków. Harry również nie pojawiał się u nas od dłuższego czasu, nie
sądzisz? Chyba muszą mieć jakieś bardzo ważne zlecenie.
- Chyba... - odrzekła niepewnie Hermiona.
Od pewnego czasu podejrzewała Rona o romans. Oczywiście
nie wierzyła w to, tłumaczyła wszystkie swoje poszlaki jej wybujałą wyobraźnią.
Ron by jej tego nie zrobił. Nigdy.
***
- Ron, cholera! Zaraz ktoś tu wejdzie!
- Cii, kochanie. - Rudowłosy przycisnął palec do nabrzmiałych
warg. - Rzuciłem zaklęcie wygłuszające i zabezpieczyłem drzwi. Mówiąc to
powrócił ustami do przerwanej czynności. Uwielbiał to.
Z każdym ruchem jego miłość życia jęczała z rozkoszy.
Jeszcze chwila i oboje spełnili się w tym samym czasie. Nagie ciała opadły
zmęczone na fotel przetransmutowany w ogromne łoże.
- I co teraz? Znów wrócisz w nocy, nie odzywając się do
niej słowem? Zrozum to, Hermiona kiedyś się dowie, o ile już się nie domyśla.
- Już niedługo, zerwę zaręczyny byśmy mogli być razem już
na zawsze.
- Zranisz ją tym.
- Nie dbam o to, to ty jesteś najważniejszą osobą w moim
życiu.
- Och, Ron... - Ciche jąknięcie zostało przerwane.
Rozległ się huk.
Ściana nie wytrzymała ugodzona zaklęciem Bombarda Maxima.
***
Hermiona przyszła do pracy punktualnie. Już od wejścia
przywitały ją współczujące spojrzenia. Ona sama, nie wiedziała jednak o co
chodzi. Zła wiadomość miała dopiero nadejść. Nie zważając na oczy innych
pracowników, poprosiła swoją sekretarkę - Amandę, o zrobienie kawy i
przyniesienie do jej gabinetu najnowszego wydania Proroka Codziennego.
- N-n-nie wiem czy to dobry pomysł, Hermiono - zwróciła
się do niej sekretarka.
Panna Granger zabroniła mówić współpracownicy do niej po
nazwisku i na pani, gdyż każdego traktowała jak równego sobie. Poza tym kobieta
była w jej wieku, więc dziwnie czułaby się słysząc od niej codziennie „Dzień
dobry, panno Granger". Wołała najzwyklejsze „Witaj, Hermiono".
- Czemu miałby to być zły pomysł? - zaśmiała się. - No,
już. Czekam w gabinecie.
Po niespełna pięciu minutach w małym pomieszczeniu,
zwanym Gabinetem Szefa Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
pojawiła się Amanda. Wręczyła gazetę swojej szefowej i postawiła świeżo
zaparzoną kawę na ławie, lecz nie wyszła, jak to miała w zwyczaju. Nie chciała
zostawiać Hermiony samej w zaistniałej sytuacji. Mimo wszystko, darzyła ją
ogromną sympatią, można nawet powiedzieć, że kobiety się zaprzyjaźniły.
Granger rozsiadła się wygodnie i rozłożyła gazetę.
Nagłówek wybijał się ponad cały tekst, nie dało się go nie zauważyć.
RON WEASLEY PRZYŁAPANY NA ZDRADZIE!
Wczorajszego wieczoru dostałam fascynującą wiadomość!
Ronald Weasley został złapany na gorącym uczynku. O co chodzi? Już tłumaczę!
Młody Weasley, słynny auror znany ze swoich
ognisto-rudych włosów pokazał swój równie gorący temperament. Z tajnych źródeł
wiem, iż jego narzeczona Hermiona Granger wzbraniała się przed pójściem z nim
na całość przed ślubem.
Ten rozjuszony emocjami oraz napalony mężczyzna znalazł
ujście swoich rządz w ramionach nikogo innego, jak samego Harrego Pottera! Tak,
dobrze przeczytaliście! Dobrze wam znany Przywódca Złotej Trójcy, Wybraniec
oraz Chłopiec, który przeżył w jednym, porzucił swoje dotychczasowe podboje w
postaci kobiet, dla najlepszego przyjaciela, a przy tym narzeczonego jego
przyjaciółki. W gabinecie Harrego Pottera przyłapał ich jeden z ochroniarzy
Ministerstwa Magii, który zaalarmowany krzykami dochodzącymi z gabinetu
Pottera, rozburzył ścianę zaklęciem.
Gdy tylko dostałam cynk, jak najszybciej udałam się na
przeprowadzenie z kochankami wywiadu! Nie byli chętni do rozmowy, ale po ich
minach można było stwierdzić, że ochroniarz im przeszkodził w poznawaniu swoich
ciał. Nie udzielili mi żadnych odpowiedzi, lecz udało mi się wyłapać kilka słów
z ich rozmowy.
- Mówiłem, że tak się skończy, Ron!
- Wynoś się, Skeeter! Nie rób z tego sensacji! Moi
prawnicy cię zniszczą!
- Harry, będzie dobrze, skarbie.
Pozostaje pytanie, czy Hermiona Granger wiedziała o
wszystkim? Czy może wszystko było przed nią ukrywane? Już jutro dowiecie się
tego z najnowszego wydania Proroka Codziennego!
Zawsze z najgorętszymi sensacjami, Rita Skeeter.
Hermiona spojrzała na zdjęcie dołączone do artykułu.
Przedstawiało jej narzeczonego, w sumie teraz można o nim mówić już jako były,
a więc byłego narzeczonego w objęciach Harrego Pottera. Jej ciało przeszył
dreszcz. Nigdy nie czuła się tak upokorzona. Te wszystkie lata, które spędzili
razem odeszły w niepamięć. W jej oczach zalśniły łzy.
- Hermiono... - Po krótkim milczeniu odezwała się Amanda.
- Tak... tak mi przykro.
- Nic nie mów. Chcę zostać sama - wyszeptała panna
Granger.
- Tak, to zrozumiałe - mówiąc to posłała szefowej
współczujący, blady uśmiech, po czym opuściła pomieszczenie.
Kobieta otarła łzy spływające po jej policzkach. Musiała
być silna, była w pracy. Nie mogła sobie pozwolić na takie chwile słabości.
Po chwili zaczęła rozmyślać. Będzie musiała wyprowadzić -
to jasne. Znajdzie sobie jakieś przytulne mieszkanko, bądź mały dom na uboczu,
taki o jakim zawsze marzyła. Z Ronem nie miała już o czym rozmawiać, jej
uczucie do niego umarło wraz z przeczytaniem artykułu Rity Skeeter. Zrządzenie
losu, że akurat jest jej w tym momencie wdzięczna. Choć, nikt nie chciałby
dowiedzieć się o zdradzie z gazety, prawda? No, a ktoś by chciał dowiedzieć się
o tym w ogóle? Co to za potworne uczucie, mieć świadomość, że dzieliło się
łóżko z kimś, kto jeszcze godzinę wcześniej gził się wesoło w ramionach
wspólnego przyjaciela? Niedoczekanie.
Postanowiła na razie o tym nie myśleć. Wyżyje się w domu,
wszystko mu wygarnie, rzuci na niego klątwę, pobije, cokolwiek. Ale w domu, nie
teraz, nie tutaj.
Wyrwała pierwszą stronę gazety i spaliła ją zaklęciem.
Przewertowała Proroka szybko i zatrzymała się na końcu, by przeglądnąć oferty
domów i mieszkań na sprzedaż. Jej uwagę przykuło jedyne ogłoszenie, do którego
załączone było zdjęcie.
„Sprzedam mały, przytulny domek z cudownym widokiem na
jezioro. Idealny dla ludzi chcących przebywać w samotności i wśród przyrody.
Serdecznie polecam i zapraszam do kontaktu poprzez sowę!"
- Biorę - powiedziała cicho i zabrała się za pisanie
listu.
***
- Zadowolony jesteś z siebie? - zapytała Hermiona siląc
się na spokojny ton.
- Nie wiem o co ci chodzi, kochanie - odrzekł Ron udając,
że nic się nie wydarzyło.
- O twój pieprzony romans z Harrym! Jak mogłeś mi to
zrobić, co? Nie wstyd ci? Kłaść się co noc obok mnie w jednym łóżku? Ile to
trwa?
Cisza.
- Zadałam pytanie! - Powoli zaczynała tracić nerwy. - Ile
się z nim pieprzysz?!
- Trzy miesiące - powiedział półgłosem. - To był nic nie
znaczący seks.
- Czy ty siebie słyszysz Ronaldzie?! Ty cholerny,
zadufany w sobie egoisto! Kochałam cię, rozumiesz? Obrzydziłeś mi miłość.
Brzydzę się tobą...
- Ja egoistą? To wszystko twoja wina, gdybyś wreszcie mi
się oddała...
- Zamknij się! Z kim ja żyłam przez te lata?
Hermiona nie czekała na odpowiedź byłego narzeczonego.
Podeszła do niego i wymierzyła mu jeden solidny, siarczysty cios w policzek.
Odsunęła się, po czym wyrzuciła w jego stronę pierścionek zaręczynowy.
- Masz, przyda się jak będziesz oświadczał się Potterowi.
Żegnaj. - Ostatni raz spojrzała na niego z obrzydzeniem w oczach, po czym
machnięciem różdżki spakowała wszystkie swoje rzeczy i opuściła Norę, a wraz z
nią swoje dotychczasowe życie.
Trzask towarzyszący teleportacji stłumiony został przez
szum drzew. Była na miejscu. Podeszła bliżej do domu, którego adres wskazał
sprzedawca. Faktycznie, tak jak w ogłoszeniu domek prezentował się bajecznie.
Otaczały go wysokie, rozłożyste drzewa. Był to parterowy, niewielki, biały
domek, któremu dodawała uroku weranda ciągnąca się wokół domu. Rzeczywiście, po
lewej stronie rozciągało się jezioro, wesoło połyskujące w blasku
październikowego słońca.
Właściciel stał przy wejściu. Był to na oko
czterdziestoletni mężczyzna, z ciemnymi, siwiejącymi włosami, brązowymi oczami
i lekkim, kilkudniowym zarostem. widząc iskierki w oczach panny Granger już
wiedział ,że kupi od niego ten dom. należał się jej, po tym co zrobił jej
Weasley. Już wszyscy wiedzieli. Prorok Codzienny rozszedł się jak świeże
bułeczki, większość magicznego świata wiedziała o romansie z Potterem.
- Mogę zobaczyć go od środka? - Zapytała niepewnie.
- Oczywiście, zapraszam.
W środku domek prezentował się jeszcze lepiej. Po
przejściu przez werandę i wejściu do środka znaleźli się w niewielkim holu o
białych ścianach, w którym znajdowała się duża szafa i lustro. Z holu od razu
przechodziło się do otwartego salonu połączonego z kuchnią. Otwarta przestrzeń
dodawała pomieszczeniu przestronności. Kuchnia zachowana była w odcieniach
bieli i beżu, salon zaś beż łączył z szarością. Na podłodze leżał ogromny,
biały, puchaty dywan. W centralnej części umieszczona została kanapa wraz z
dwoma pasującymi fotelami, przed nimi stał stolik kawowy, a na ścianie wisiał
telewizor.
Telewizor, to była nowość w magicznym świecie. Pewna
firma podłapała pomysł od mugoli i już od niespełna roku można było we własnym
domu mieć odrobinę zwykłego, mugolskiego świata. Telewizor przywołał w
Hermionie miłe wspomnienia, kiedy to oglądała wieczorami bajki razem z
rodzicami. Na ścianie wisiały dwa obrazy przedstawiające szczęśliwa rodzinę,
zapewne właściciela domu oraz jego żonę i dzieci.
- Dlaczego pan sprzedaje ten dom? - nagabnęła Hermiona.
- Przywołuje złe wspomnienia, nie chcę o tym rozmawiać -
zbył ją, Otwierając drzwi do jednego z pokoi. - Tu znajduje się sypialnia.
Wszystkie meble tutaj zostają, nie chce ich brać ze sobą.
- Rozumiem - kiwnęła głową Hermiona.
Obejrzała jeszcze drugą sypialnię, łazienkę z dużą wanną
i gabinet.
- Zdecydowałam - uśmiechnęła się. Mimo uśmiechu na
twarzy, w oczach kobiety można było zauważyć pogrążone w smutku iskierki. Minie
dużo czasu, nim się pozbiera całkowicie po stracie. - Kiedy mogę się
wprowadzić?
Nawet to fajne. Ładnie piszesz choć dla mnie za krotko. Wiem, wiem to pierwszy rozdział. Ogólnie tak mi jakoś nie pasuje związek Rona i Harrego. Odwieczni przyjaciele itd. Zawsze wyobrażałam sobie Pottera jako dobrego przyjaciela, a wieiorke jako kobieciarza i zdracje. Kłotnia Hermiony z rudym była bardzo krotka. Po prostu potrzeba tu wiecej opisow uczuć i zmian zachodzących w wyglądzie bohaterow podczas wybranych sytuacji. Tak to chyba wszystko. Ide czytac dalej, niezły początek ;)
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że nie potrafię sobie wyobrazić romansu Pottera z Weasleyem :o A jego tłumaczenie, że to dlatego iż Hermiona mu się nie oddała podchodzi pod parodie. Gdzie granicą między kobietą a mężczyzną? Nie da się nagle stać nie tyle co biseksualny co homo. Jednak wątpię bym znalazła w tekście jakieś logiczne wytłumaczenie na to. No chyba, że jestem w błędzie?
OdpowiedzUsuńOgólnie treść jest na dobrym poziomie, ale pojawiają się powtórzenia, a nawet gdzieś znalazłam literówkę. Jednak jestem skłonna zagłębić się w treść i przeczytać jak pociągnie się dalszą historia tejże mugolki.
Dowiedzieć się o zdradzie z gazety? Tragedia. Niemal jako ostatnia? Koszmar.
Wybacz za mało treściwy komentarz, ale syn !i rozrabia i trzeba się nim zająć ;)
Pozdrawiam i życzę weny