tag:blogger.com,1999:blog-80875505031602482922024-03-05T22:49:25.087+01:00New BeginningAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/13348317478714712399noreply@blogger.comBlogger10125tag:blogger.com,1999:blog-8087550503160248292.post-65124395846362792202018-01-29T21:55:00.001+01:002018-01-29T21:55:10.922+01:009. „Co czujesz do Hermiony Granger?”<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Cztery dni spędzone z kotem poprawiły humor Hermionie. Mimo
kilku rozerwanych poduszek, pogryzionych butów i kabli oraz pozaciąganych
firanek kobieta była szczęśliwa, że wreszcie w jej domu nie było tak pusto. Nie
nadała imienia kotu, gdyż obawiała się, że tak bardzo się do niego przywiąże,
że nie będzie miała serca oddać go Ginny. Zwracała się do niego per „kocie”,
bądź „mały”. W ciągu czterech krótkich
dni zdążyła się zakochać w jego dużych, miedzianych oczach i miękkim jak plusz
szarym futerku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– No, mały – zawołała. – To twoje ostatnie śniadanie tutaj.
Najedz się porządnie, bo nie wiem kiedy dostaniesz obiad u nowej pani. – Mówiąc
to pogładziła kota po grzbiecie. Ten zamruczał przeciągle i zabrał się za
jedzenie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Panna Granger zabrała się za sprzątanie domu, gdyż miała
spędzić u Nottów dwa dni. Dwudziestego szóstego grudnia chciała odwiedzić
swoich rodziców, więc przez najbliższe trzy dni w domu miała być tylko na
dosłownie kilka chwil. A kto to widział, żeby perfekcyjna w każdym calu
Hermiona Granger zostawiła swój dom w totalnym rozgardiaszu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Około godziny piętnastej, gdy wszystkie pomieszczenia lśniły
już czystością, ponownie nakarmiła kota i zabrała się za pakowanie torby.
Myślała, że ubrania na trzy dni spokojnie zmieszczą się do jednej walizki, lecz
kiedy dołączyła do tego prezenty, ledwo co udało jej się dosunąć zamek. Ucieszona
swoją wygraną z suwakiem spojrzała na zegar, który wskazywał pięć po czwartej.
Pobiegła do łazienki, by szybko się ogarnąć, gdyż u Ginny miała stawić się o
siedemnastej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kot z widocznym rozbawieniem w oczach obserwował poczynania
kobiety, która biegała z sypialni do łazienki i z powrotem. Po kilku takich
rundach to już stało się mniej zabawne, więc zajął się bardziej ciekawą dla
niego czynnością, czyli innymi słowy, rozrywaniem poduszek, które Hermiona
zdążyła naprawić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Draco Malfoy z dnia na dzień coraz bardziej żałował decyzji
o budowie tak dużego domu. Wtedy wydawało mu się, że taki rozmiar będzie
idealny – przestronny, lecz niezbyt duży, w porównaniu do Malfoy Manor. Teraz
jednak coraz bardziej przypominał jego rodzinny dwór. Wszędzie było cicho i
ciemno. Bądź co bądź, zazdrościł swojej sąsiadce, Hermionie. Jej dom był
malutki, jednak gdy do niego wszedł miał wrażenie, że jest u babci w domu. Było
tak przytulnie i miło, mimo przeciągu, który spowodował wiatr wpadający przez
zepsute okno. Chociaż Malfoy miał przyjaciół, to czuł się bardzo samotny. Gdy
wraca się do domu, w którym nikt na ciebie nie czeka, czuje się tylko rozdzierającą
serce pustkę. Choć można by przypuszczać, że Draco Malfoya takie rzeczy nie
ruszają, to w środku czuł właśnie taki smutek i żal. Wiele razy łapał się na
tym, że myślał o Hermionie, która w gruncie rzeczy też była równie samotna jak
on. Bardzo rzadko zdarzało mu się widzieć, by miała jakiegoś gościa. Nie, żeby
ją podglądał czy coś, ale akurat z okna jego salonu idealnie widać dom Granger,
a w salonie właśnie najczęściej przesiadywał. Zazdrościł też Teodorowi, który w
szkole był uznawany za samotnika, a jako pierwszy odnalazł miłość swojego
życia, przynajmniej tak twierdził Nott. Często, by zabić czas rzucał się w wir
pracy, a pracą jego było wypełnianie papierków, podpisywanie umów i kontraktów.
Dzięki kontaktom i znajomościom jego ojca – Lucjusza, Draco siedział teraz na
wygodnym stanowisku w Departamencie Magicznych Gier i Sportów. Mimo, iż
uwielbiał Quidditcha, to wolał w niego grać aniżeli podpisywać jakieś tam
umowy. Zgodził się jednak na tę pracę, by ojciec był zadowolony i nie narzekał
bez przerwy jaki to nie jest zawiedziony tym, na kogo wyrósł jego jedyny syn. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Draco przeszedł z sypialni do kuchni, by przygotować sobie
jakieś śniadanie. Spojrzał na godzinę i z westchnięciem stwierdził, że za parę
godzin będzie musiał opuścić swój dom. W gruncie rzeczy nawet cieszył się na
fakt, że przynajmniej dwa dni spędzi w lepszym towarzystwie niż telewizor,
kanapa i stos papierów do przeczytania i zatwierdzenia. Jeszcze kilka lat temu
nawet przez myśl by mu nie przyszło, że dwa dni spędzone w gronie dwóch byłych Gryfonek
wywołają uśmiech na jego twarzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Równo o godzinie siedemnastej wyszedł przed dom, by się
teleportować. Kątem oka zauważył, że jego sąsiadka zrobiła to samo. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przed posiadłością Teodora pojawili się niemal równocześnie.
Draco rzucił szybkie „cześć” i otworzył bramę, wpuszczając Hermionę jako
pierwszą. Ta skinęła głową w podziękowaniu i przeszła obok blondyna z walizką w
jednej i klatką z kotem w drugiej ręce. Zwierzę wydawało się być niezadowolone
z podróży, gdyż miałczało przeraźliwie i drapało ostrymi pazurami w kratkę.
Malfoy spojrzał na kota i wypalił:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Fajny, a gdzie zgubiłaś tę rudą bestię, którą miałaś w
Hogwarcie?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie wiem, Ron prawdopodobnie go utopił.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Były Ślizgon zbity z tropu zdołał wydusić tylko niewyraźne
„Przykro mi”. Sam nie wiedział po co w ogóle zaczynał tę rozmowę. To było
jasne, że skoro przyszła z innym kotem, to tamtego już nie ma. Niepotrzebnie
teraz będzie się tym zadręczała. Z resztą, dlaczego on się interesuje tym, o
czym ona będzie myślała? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Draco, co się z tobą dzieje? – zapytał sam siebie w
myślach, wspinając się po schodach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Drzwi otworzyła im Ginny, ubrana w czerwony sweter w
renifery idealnie zlewający się z jej kolorem włosów. Uśmiechnęła się
promiennie na ich widok i zaprosiła ich do środka. Hermiona zdążyła jeszcze
szybko przykryć płaszczem klatkę z kotem, by Ginny jej nie zauważyła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nareszcie jesteście! Blaise’a nadal nie ma, już myślałam,
że nikt nie przyjdzie! – powiedziała panna Weasley. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No co, ty. Czy może być coś lepszego niż spędzenie świąt z dwoma uroczymi Gryfonkami?
– odpowiedział jej Draco z dużym naciskiem na słowo „uroczymi”.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jest. Spędzenie świąt z trzema zabawnymi Ślizgonami – syknęła Hermiona z
sarkazmem. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobra, już dobra! Chodźcie, zaprowadzę was do waszych pokoi, a zaraz spotkamy
się w salonie – zakończyła Ginny.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Blaise jak zwykle spóźnił się godzinę, bo uważał, że gdy on
przybywał, już wszyscy powinni być i oczekiwać najważniejszego gościa, czyli
jego. Kiedy cała piątka była już w komplecie, rozsiedli się wygodnie na
kanapach w salonie. Ginny przygotowała różne przekąski oraz napoje, by jej
goście nie umarli z głodu przed kolacją. W pomieszczeniu, w którym siedzieli
znajdowała się piękna, duża choinka. Ozdobiona była w kolorach złota, srebra,
czerwieni i zieleni. Miało to nawiązywać do byłych domów pary – Gryffindoru i
Slytherinu. Mimo, że uważano, że Gryfoni i Ślizgoni są największymi wrogami w
Hogwarcie, to kolory ich herbów idealnie się ze sobą zgrywały. Choinka ubrana w
takie barwy prezentowała się nadzwyczaj elegancko i świątecznie. Na rozkaz
Ginny wszystkie prezenty znalazły się pod drzewkiem. Wszystkie, oprócz jednego
– kota, który miał być podarunkiem dla gospodyni domu i który właśnie demolował
wesoło nowy pokój swojej tymczasowej pani. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– No to co, zdecydowaliście? – zapytała Ginny Hermionę i
Draco. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Zdecydowaliśmy na co? – odpowiedziała pytaniem zdumiona szatynka.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Na to, że pójdziecie na nasz ślub razem.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Spojrzenia Malfoya i Granger spotkały się. Zarówno jego, jak
i jej oczy wyrażały zdziwienie i zażenowanie pytaniem Rudej. Szatynka
gorączkowo myślała nad odpowiedzią i choć wiedziała, że i tak nie ma z kim
pójść, to z Malfoyem nie pójdzie. Od pewnego czasu zachowywał się dość dziwnie.
A co, jeśli ma początki jakiejś choroby psychicznej i coś jej zrobi? W sumie,
jak i tak będą tam razem, więc prawdopodobieństwo tego, że zostanie zamordowana
przez chorego psychicznie blondyna jest równie duże jak przyjdą osobno. Raz kozie
śmierć, co szkodzi spróbować. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Hermiona odezwała się w tym samym momencie, co Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Teoretycznie mogłabym…</div>
<div style="text-align: justify;">
– W sumie, co mi tam…</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– To wspaniale! – Klasnęła w ręce Ginny. – Będziecie się
razem świetnie bawić! </div>
<div style="text-align: justify;">
Odpowiedział jej tylko cichy pomruk, który brzmiał trochę jak „jasne…”. Jednak w głębi serca oboje odetchnęli z ulgą.
Hermiona dlatego, że nie przyjdzie sama i utrze nosa byłemu narzeczonemu, a
Draco dlatego, że w jego głowie pojawiły się dziwne, niespotykane dotąd myśli
na temat Granger.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nie dane im było jednak długo rozmyślać nad nową sytuacją,
gdyż Ginny oznajmiła, że kolacja jest już gotowa. Wszyscy więc zasiedli do
stołu w jadalni i zabrali się do jedzenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Po wyśmienitej kolacji, gdy atmosfera nieco się rozluźniła,
a towarzystwo było już nieco wstawione, Blaise zaproponował, by zagrać w
magiczną grę, którą niedawno zakupił. Jako, że Hermiona pod wpływem alkoholu
była skora do wszelakich zabaw tego typu, nie stawiała oporu i chętnie się
zgodziła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przenieśli się na kanapę, a Blaise położył na stoliku coś co
wyglądało jak butelka. Wszyscy spojrzeli na niego z niedowierzaniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Serio, Blaise? Wydałeś dwadzieścia galeonów na zwykłą
butelkę? – zakpił Draco. – Wiedziałem, że jesteś naiwny, ale nie aż tak.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Spokojnie, już wam tłumaczę zasady. Jest to magiczna
wersja prawdy czy wyzwania. Butelka kręci się tylko wtedy, gdy dana osoba odpowie
zgodnie z prawdą na pytanie. Są cztery rundy, w trakcie których nikt nie może
zrezygnować, bo w przeciwnym razie coś się stanie. Nie pamiętam co, bo nie
doczytałem, a instrukcję wyrzuciłem – zaśmiał się głupkowato. – Wracając, w
każdej rundzie butelka kręci się tyle razy, ile osób gra. Nie wymyślamy pytań,
butelka sama nam je zadaje. Pytania będą pokazywać się na stoliku, przed osobą,
która wcześniej odpowiadała. To chyba tyle, a no i zapomniałbym! Teraz musimy
wyciągnąć różdżki i nad butelką wypowiedzieć swoje imiona, dobra? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wszyscy skinęli głowami i wyciągnęli różdżki. Po chwili gra
się rozpoczęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
„Z iloma osobami się całowałeś przed Ginny Weasley?” –
Blaise przeczytał pytanie skierowane do Notta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Z trzema. – Butelka nie zakręciła się, co oznaczało, że
Nott kłamał. – No dobra, z czterema… – Butelka nadal leżała bez ruchu. – Na
Merlina! Z dziesięcioma, ok?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Na szczęście Teodora jego odpowiedź została zatwierdzona, a
butelka wykonała parę obrotów i zatrzymała się na Hermionie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
„Czy kochasz Ronalda Weasleya?” <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Co to są za pytania?! Oczywiście, że nie kocham! –
warknęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejna była Ginny, dla której pytaniem było: „Z iloma
mężczyznami poszłaś do łóżka w trakcie swojej dwuletniej nieobecności?”. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
– Co? Blaise skąd wytrzasnąłeś tą grę? Takie pytania są nie na miejscu! –
krzyknęła Weasley.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Z normalnego sklepu! Odpowiedz, przecież nie mogło ich być tak dużo.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A niech cię, Blaise… Z dwudziestoma. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zszokowane oczy wszystkich skierowały się w jej stronę.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– No, nie spodziewałem się, że z ciebie taka kocica, Weasley
– zadrwił Draco. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Zamknij się, Malfoy.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Teodor siedział skonsternowany i zdawał się być wyłączony z
dyskusji. Prawdopodobnie było to skutkiem szoku, jaki doznał po nowej
wiadomości o jego przyszłej żonie. Nie chciał jednak wszczynać kłótni, tym
bardziej przy przyjaciołach. Schował więc dumę do kieszeni i ze spokojem
oznajmił, że butelka wskazuje teraz na Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
„Co się stało z psem, którego miałeś w wieku pięciu lat?”<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nagle z twarzy Malfoya spełzł jego typowy, drwiący wyraz.
Pojawił się natomiast sztuczny, wymuszony uśmiech. Odchrząknął, po czym
odpowiedział. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Ojciec rzucił w niego Avadą, po tym jak mnie podrapał
podczas zabawy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zapanowała cisza. Wszyscy nagle zdali sobie sprawę z tego,
że butelka wyciąga na światło dzienne najskrytsze sekrety i tajemnice
uczestników oraz sprawy, o których nie chcą rozmawiać. Gra już nie wydawała się
taka atrakcyjna jak na początku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Butelka zakręciła się i wypadło na jedyną osobę, która jeszcze
nie odpowiadała – Blaise’a.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
„Gdzie masz tatuaż?”<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Serio? My mamy pytania, na które nie chcemy odpowiadać, a
ciebie pyta o tatuaż? Ta gra jest chora! – wybuchła Ginny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Cóż, tatuaż mam między pośladkami. Zrobiłem go kiedyś po pijaku,
fajnie było! – zaśmiał się Blaise widząc obrzydzenie na twarzach przyjaciół. –
No, zaczynamy drugą rundę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Gra zdawała się ciągnąć w nieskończoność, zadając coraz to
gorsze pytania. Atmosfera była naprawdę napięta, gdyż światło dzienne ujrzały sekrety,
których nikt nie chciał ujawniać. Między innymi Ginny dowiedziała się, że
Teodor po pijaku pocałował innego faceta, Blaise wyjawił, że zakochał się
kiedyś w mugolce, która wciągnęła go w narkotyki, Draco wyznał, że po jednej z
imprez obudził się w łóżku z Milicentą Bulstrode, a Hermiona przyznała się, że Ron
był jej jedynym chłopakiem, z którym się całowała. <br /><br /><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zmęczeni psychicznie dotarli do czwartej, jednocześnie
ostatniej rundy. Wszyscy odpowiedzieli na zadane im pytania. Została tylko
ostatnia osoba, a pytanie do niej brzmiało: „Co czujesz do Hermiony Granger?”<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<o:p> <i>Witam w nowym roku, po kolejnej, dłuższej nieobecności! Przepraszam za brak nowych rozdziałów, ale męczy mnie kompletny brak weny oraz mała ilość wolnego czasu :( Ale jest dziewiąty rozdział i mam ogromną nadzieję, że wam się spodoba! Zachęcam do wyrażania swoich opinii w komentarzach :) Cześć!</i></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13348317478714712399noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8087550503160248292.post-23473227570062361692017-12-16T16:37:00.000+01:002018-02-25T21:08:18.469+01:008. Zamknięcie rozdziału<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Na kanapie w salonie, znajdującym się w małym domku nad
brzegiem jeziora, siedziała kobieta w towarzystwie młodego mężczyzny o
stalowych oczach i bladej jak śnieg, cerze. Osoba postronna widząc tę dwójkę,
śmiało mogłaby stwierdzić, iż jest to para bardzo dobrych przyjaciół. Ona
uśmiechała się nieśmiało, a on rzucał w jej stronę ulotne spojrzenia. Nikt,
patrząc na nich, nie powiedziałby, że ta dwójka darzy się nienawiścią. </div>
<div style="text-align: justify;">
Próbowali zrobić coś z zepsutym oknem, które otwierało się przy każdym
mocniejszym podmuchu wiatru. Draco Malfoy za punkt honoru wziął sobie pokazanie
pannie Granger, że okno spokojnie można naprawić za pomocą magii, jednak ono
nie chciało tak współpracować, jakby tego chciał. Mężczyzna coraz bardziej
zdenerwowany, rzucał w stronę otworu zaklęcie <i>reparo</i> pod każdym możliwym kątem, myśląc, że może trzeba trafić w
jakiś czuły punkt. Na nic się to jednak nie zdało. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Cholera, Granger! Czy ty musisz wszystko psuć? Orabella Nuttley naprawiła
Koloseum w Rzymie tym zaklęciem! Koloseum, słyszysz? No, ale jak ty się czegoś
dotkniesz, to już nawet <i>reparo</i> nie
pomoże… </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nikt cię o pomoc nie prosił! Sam to zaproponowałeś, Panie
WiemWszystkoNajlepiej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy spojrzał na szatynkę spode łba i zaklął pod nosem. Nie miał pojęcia
dlaczego ta wredna małpa z szopą na głowie jest taka niewdzięczna. On,
wielkoduszny, w przypływie życzliwości chce jej pomóc, a ona go jeszcze obraża.
Dobre sobie! Jeszcze jeden taki tekst w jego stronę, a opuści ten dom i już
nigdy nie wróci. </div>
<div style="text-align: justify;">
Westchnął ciężko i spróbował sprowadzić rozmowę na stabilny grunt. Postanowił,
że naprawi to cholerne okno, więc to zrobi. W sumie, nawet nie miał pojęcia po
co to robił. W końcu to Granger, jej dom, jej okno i jej problem. No, ale jak
już zaproponował pomoc, to powinien słowa dotrzymać. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Masz jakieś narzędzia? – zapytał. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Noo… – powiedziała przeciągle. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak myślałem. Idę do domu po potrzebne rzeczy, a ty w tym czasie ubierz się w
coś cieplejszego i zrób herbatę. Zimno tu masz, przeziębisz… przeziębimy się. –
Szybko się poprawił. – Nie chcę być chory przez ciebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Draco Malfoy i troska? To ze sobą nie gra, to nawet źle brzmi! Skarcił się w
myślach za to, że mówił wcześniej, niż myślał. Co ona mogła sobie pomyśleć?
Jeszcze sobie zacznie wyobrażać nie wiadomo co… </div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona zrobiła to, co kazał jej sąsiad. Nastawiła wodę na herbatę, przebrała
się w ciepłe dresy i grubą bluzę, a także rozpaliła ogień w kominku. Robiła to
niejako automatycznie, jakby słowa blondyna były czymś normalnym. A on
zdecydowanie nie zachowywał się normalnie. Najpierw nie wyrzucił jej ze swojego
domu, gdy ta przyszła z Ginny, później zaproponował jej naprawę tego
nieszczęsnego okna, a teraz to. Powiedział to z taką troską i życzliwością, że
aż jej się ciepło na sercu zrobiło. Dawno nikt się o nią nie troszczył…
Ostatnio chyba pani Weasley, gdy Hermiona była jeszcze z Ronem. No właśnie,
Ron. Od przeczytania listu od niego targały nią sprzeczne emocje. Z jednej
strony nienawidziła go i chciałaby, żeby Weasley w ogóle nie istniał. Z drugiej
zaś, nadal coś do niego czuła i bała się, że gdy będzie miała z nim bliższy
kontakt, nie zapanuje nad sobą. Dlatego na wesele Teo i Ginny musi iść z kimś.
Po pierwsze, aby zemścić się na Ronie, a po drugie, żeby nie myśleć o nim.
Tylko z kim mogłaby iść…</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jestem – oznajmił zimnym tonem Draco. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobrze. Herbatę masz na stole – wskazała dłonią na stolik obok kanapy. – Nie
uważasz, że jest za późno na takie naprawy? Może zrobisz to jutro? </div>
<div style="text-align: justify;">
– I będziesz marzła całą noc? – Znów nie zdążył ugryźć się w język. Alkohol
wypity na parapetówce zdecydowanie zmienił jego tok myślenia. – To znaczy,
miałem na myśli, że zimno jest i w ogóle… Nie ważne. Naprawię to okno teraz i
tyle!</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Hermiona postanowiła nie wtrącać się już w męskie sprawy i
dała spokojnie pracować Draconowi. Od czasu do czasu próbowała go zagadnąć,
jednak ten nie odpowiadał. Znużona ciszą przerywaną przez postukiwanie młotka i
skrzypienie śrubokrętów, zasnęła na kanapie otulona w koc. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jest pani zdecydowana, panno Granger? – zapytał
Minister. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak, praca tutaj nie satysfakcjonuje mnie. Mimo, iż bardzo miło było mi tutaj
pracować, to potrzebuje w moim życiu zmian, sam pan rozumie. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak, oczywiście. To tylko i wyłącznie pani wola. Jednakże, było nam bardzo
dobrze z panią pracować i jesteśmy dumni, że to akurat pani, panno Granger,
reprezentowała nasze Ministerstwo w zagranicznych kontraktach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona uśmiechnęła się ciepło i wyciągnęła rękę w stronę mężczyzny. Ten uścisnął
ją. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Cóż, nie pozostało mi nic innego, niż życzyć pani powodzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dziękuję. – Po raz ostatni spojrzała na pracodawcę, wyswobodziła rękę z
uścisku i opuściła jego gabinet.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Skierowała się w stronę pokoju, w którym przez dłuższy czas
pracowała. Rozglądnęła się po niedużym pomieszczeniu, zabierając z biurka dwa
kartony wypełnione jej rzeczami. Spojrzała po raz ostatni na pusty już gabinet
i zamknęła za sobą drzwi. Właśnie otworzył się przed nią zupełnie nowy
rozdział. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wreszcie nie będzie musiała codziennie oglądać twarzy kogoś, kto sprawił jej
tyle bólu. Ostatnio, niby przypadkiem coraz częściej widziała go w pobliżu.
Spoglądał na nią tęsknie. Wiedziała, że nadal czeka na jej odpowiedź w sprawie
ślubu jego siostry, jednak nie chciała dawać mu tej satysfakcji i wysyłać mu
listu. Postanowiła, że rozdział z tytułem „Ronald Weasley” został zamknięty i
już nigdy nie zostanie ponownie otwarty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*** <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dni mijały coraz szybciej, a Hermiona zanim się obejrzała,
był już dwudziesty grudnia. Wszystko przez jej codzienne poszukiwania pracy.
Jej marzeniem była praca w szkole tańca i właśnie w takiej szkole szukała
zatrudnienia. Jednak nie było to łatwe, gdyż w magicznym świecie nie było tak
wiele szkół jak myślała. Poza tym, nie miała żadnego wykształcenia wspólnego z
tańcem i chociaż była to jej pasja, to musiała zdobyć doświadczenie, by
ktokolwiek zechciał ją zatrudnić. W młodszych latach, gdy jeszcze nie
wiedziała, że jest czarownicą, uczęszczała na wiele kursów z różnych rodzajów
tańca, by cały czas się uczyć czegoś nowego. Później nie miała już na to czasu,
gdy wracała do domu tylko na święta i wakacje. Po ukończeniu Hogwartu także nie
miała okazji to chwalenia się swoimi umiejętnościami. Ron nie uznawał czegoś
takiego jak taniec, sam nigdy nie poprosił szatynki do tańca, ale nie pozwalał
jej też tańczyć z kimś innym. Musiała dotrzymywać mu towarzystwa przy stole
obłożonym alkoholem, wysłuchiwać nudnych, męskich pogaduszek i przyglądać jak
jej przyszły mąż coraz bardziej bełkocze. Tańczyła tylko wtedy, gdy Rona nie
było w domu. Wtedy, gdy wracała z pracy i miała chwilę wolnego, rzucała się w
wir gorących, latynoskich nut czy spokojnych, romantycznych melodii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Leżała tak, obłożona gazetami z pozaznaczanymi ofertami
pracy, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko zebrała się z kanapy i wstała, by
otworzyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Co ty tu robisz? – zapytała ze zdziwieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jak to co? Już nie można przyjaciółki odwiedzić? – odpowiedziała pytaniem na
pytanie Ginny, po czym wepchnęła się do domu. – Na Merlina, kobieto! Co ty
robisz? Wszędzie leżą gazety, a ty wyglądasz jakbyś się nie widziała w lustrze
przez co najmniej tydzień!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Szukam pracy – odrzekła zgodnie z prawdą. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nic nie osiągniesz takim szukaniem, daj sobie na razie spokój. Odpocznij,
zrelaksuj się! Za chwilę święta, a ty pewnie nawet nie pamiętasz o tym, że
spędzasz je u nas!</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Hermiona otrząsnęła się i przyznała Ginny rację. Kompletnie
wyleciało jej z głowy, że dostała zaproszenie na wigilię do Nottów. To już za
cztery dni, a ona nawet nie kupiła prezentów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Tak myślałam – dopowiedziała Ruda widząc malujące się
zażenowanie na twarzy przyjaciółki. – Ogarnij się i jedziemy na zakupy. –
Hermiona skinęła głową i poszła do łazienki, by się odświeżyć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Ulicę Pokątną pokrywał śnieg. Na oknach domów pojawiły się
piękne wzory malowane przez mróz. Chociaż na zewnątrz temperatura wynosiła dużo
poniżej zera, to ulice były zatłoczone równie bardzo, co w lecie. Co chwilę
przewijały się grupki czarodziejów i czarownic wchodzących do kolejnych
sklepów, by kupić świąteczne prezenty, spotkać się przy ciepłym napoju, czy
kupić jakieś świąteczne ozdoby. Mimo, iż była już siedemnasta i na dworze było
już ciemno, to latarnie i światełka
porozwieszane na wszystkich domach i witrynach sklepowych dawały mocne światło,
które odbijało się w białym śniegu leżącym na ulicach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dwie przyjaciółki idące ramię w ramię przechadzały się
spokojnie, podziwiając świąteczną atmosferę panującą w miasteczku. Po przybyciu
tutaj, poszły najpierw do Dziurawego Kotła, by rozgrzać się gorącym kremowym
piwem z dodatkiem imbiru. Rozsiadły się wygodnie i chcąc nie chcąc musiały się
nagadać, gdyż ostatni raz widziały się u Malfoya.</div>
<div style="text-align: justify;">
– I co, Minister nie był zadowolony, że odchodzisz? – zapytała z zaciekawieniem
Ginny. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No, nie wyglądał na szczęśliwego – zaśmiała się – ale koniec końców, życzył
mi powodzenia, więc myślę, że nie będzie żywił do mnie większej urazy. A tak
zmieniając temat, kto będzie na wigilii? Nie wiem komu mam kupić prezent.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Będę ja – zachichotała Ginny – Teo, zaprosiliśmy też Blaise’a i Draco. Oboje
nie odmówili, więc myślę, że będą. Nie sądzę, żeby Malfoy chciał spędzać święta
samotnie albo w Malfoy Manor, w końcu mówił, że już nigdy tam nie wróci. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Myślisz, że nie będzie im przeszkadzać moja obecność? Ostatnio Malfoy nie był
zadowolony z tego, że mnie przyprowadziłaś.</div>
<div style="text-align: justify;">
– W tym przypadku nie ma nic do gadania, bo to nie jego dom. Poza tym, wszyscy
zostali poinformowani, że będziesz. Nie masz się czego bać. </div>
<div style="text-align: justify;">
– A twoi rodzice? Nie przyjdą? </div>
<div style="text-align: justify;">
Ginny wyraźnie posmutniała. Kiwnęła smętnie głową, ale zaraz podniosła wzrok na
Hermionę i uśmiechnęła się. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Ostatnio nie bardzo pasowało im towarzystwo Malfoya i Zabiniego. Obiecali za
to, że pojawią się w Boże Narodzenie, więc nie mam co się przejmować, po prostu
nie przywykli jeszcze do siedzenia przy jednym stole z byłymi śmierciożercami. Dobra! Koniec tego dobrego, prezenty czekają. </div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona z entuzjazmem pokiwała głową i dopiła swój napój. Uwielbiała prezenty,
nie tyle co je dostawać, a dawać. Widok ucieszonych twarzy bliskich sprawiał
jej ogromną radość. Cieszyła się szczególnie, gdy po raz pierwszy od dłuższego
czasu zobaczyła to na twarzach jej rodziców. Nie widziała ich bardzo długo,
ponieważ chroniąc ich zmodyfikowała im pamięć, a ci wyjechali do Australii.
Później jednak zdołała to zaklęcie odwrócić i dzięki temu odzyskała dwie
najbliższe sobie osoby. Jednak nie miała z nimi ostatnio dobrego kontaktu, z
racji jej przeprowadzki do Nory, a później do nowego domu przestała mieć czas
na wiadomości do nich, czy chociażby kilkugodzinną wizytę. Jednak postanowiła,
że w te święta odwiedzi ich i opowie wszystko co się wydarzyło przez ostatnie
kilka miesięcy. Z racji tego, że nie mieli dostępu do magicznych czasopism, nie
wiedzieli, że ich córka została zdradzona przez narzeczonego.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Kobiety najpierw udały się do sklepu z artykułami do
Quidditcha, by zakupić prezenty dla Malfoya oraz Blaise’a. Później odwiedziły
księgarnię Esy Floresy, gdzie Hermiona zakupiła książkę dla Teodora, zaś Ginny
wybrała tytuł dla przyjaciółki. Następnie rozdzieliły się, gdyż szatynka nie
chciała, żeby Ruda widziała, co kupuje jej na prezent. Tak więc, panna Granger
udała się do sklepu zoologicznego, po to, by kupić przyjaciółce kota. Panna
Weasley cały czas narzekała, że mieszkanie w dwójkę w tak ogromnym domu ją
denerwuje. Tylko cisza i spokój. Była Gryfonka pomyślała, że kobieta ucieszy
się ze zwierzątka. Weszła do sklepu i od razu w oczy rzucił jej się szary,
puchaty kot patrzący na nią z wytęsknieniem w oczach. Hermiona od razu
wiedziała, że to ten – jako jedyny spojrzał na nią z nadzieją, że go stąd
zabierze do ciepłego domu i da mu miłość, jakiej jeszcze nigdy nie mógł zaznać.
Szatynka podeszła do klatki z kotem i pogłaskała go po głowie przez kratkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Już cię stąd biorę, mały – szepnęła, po czym wzięła klatkę pod pachę kierując
się w stronę kasy.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wyszła ze sklepu i wtedy w jej głowie pojawiła się rzecz,
której wcześniej nie przemyślała. – Jak ja go przeniosę, żeby Ginny nie
zauważyła? – Po chwili jednak doszła do wniosku, że teleportuje się do domu,
zostawi kota i wróci. Tak było najbezpieczniej. Dziękowała sobie w duchu za to,
że przeczytała wiele książek na temat różnych ras kotów, gdy jeszcze miała
Krzywołapa i wiedziała, że koty rasy brytyjskiej bardzo dobrze znoszą
teleportację i przeważnie nie występują u nich jakieś niepożądane skutki
uboczne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Obie kobiety spotkały się ponownie w umówionym miejscu,
czyli pod drzwiami Miodowego Królestwa. Tam zakupiły słodycze dla bliskich i
siebie. W końcu, po udanych zakupach, gdy było już około godziny dwudziestej,
przyjaciółki pożegnały się i teleportowały każda do swojego domu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Pierwsze, co Hermiona ujrzała po otworzeniu drzwi do domu,
to totalnie zdemolowany salon. Porozdzierana kanapa, wszędzie leżący puch z
poduszek, pogryzione gazety, kable od telewizora i firanki, a na środku tego wszystkiego
leżał szary kot, szczęśliwie machający ogonem. Panna Granger spojrzała na niego
gniewnie i jednym ruchem różdżki posprzątała cały bałagan i naprawiła
zniszczone meble. Kot wyraźnie zdezorientowany, rozejrzał się po pomieszczeniu
i zmrużył oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Miałam już kota, takie zagrywki na mnie nie działają! –
warknęła i zrzuciła zwierzę ze stolika. – Idziemy do łazienki, muszę cię umyć,
bo już za cztery dni będziesz miał nową właścicielkę, musisz się dobrze
prezentować. <o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kot już wiedział co go czeka, gdy tylko jego tymczasowa pani
odkręciła kurek z wodą. Szybko opuścił łazienkę i schował się w sypialni.
Hermiona jednak, znając zagrywki Krzywołapa, była szybsza i złapała go, gdy ten
próbował ukryć się pod łóżkiem. Czym prędzej włożyła go do wanny i
przytrzymując go, by nie uciekł, zaczęła myć go delikatnym szamponem. Po
krótkiej walce zwierzę poddało się i oddało się w ręce Hermiony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i>Dwumiesięczna przerwa i walka z tym rozdziałem... Ale w końcu jest i muszę się przyznać, że było trudno. Gdy w końcu go napisałam, zamykając okno worda kliknęłam zły przycisk i tak większa część rozdziału odeszła w zapomnienie... Ale udało mi się napisać od nowa, jednak jest to krótsze i zdecydowanie gorsze, niż za pierwszym razem. Nie mniej jednak, mam nadzieję, że się spodoba :) </i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13348317478714712399noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8087550503160248292.post-78033667331838487182017-10-26T14:13:00.002+02:002017-11-13T02:54:05.092+01:007. Parapetówka<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zimne, listopadowe powietrze wpadło przez otwarte okno w
salonie panny Granger. Ostatnio dość często zdarzało się, że zawiasy tegoż okna
nie wytrzymywały i otwierały się same pod naporem silnych podmuchów wiatru.
Kobieta przeklęła pod nosem dzień, w którym kupiła ten dom i zamknęła okno.
Mimo tego, że uwielbiała swój mały, uroczy domek, to nie mogła przestać
denerwować się na ciągle psujące się rzeczy. Z chęcią by wyremontowała swoje
lokum, ale niestety nie było ją stać w tym momencie na wydatek rzędu kilku
tysięcy galeonów. Powoli jednak odkładała pieniądze na ten cel, kiedyś trzeba w
końcu coś z tym zrobić. Nagle coś zastukało w szybę. Hermiona zdenerwowana do
granic możliwości, odwróciła się w stronę okna, by przekląć je raz jeszcze, że
znowu się samo otwiera. Jednak za szybą zobaczyła małą, szarą sowę, która z
zapałem stukała w szkło, nie zważając na wiatr, który próbował ją zdmuchnąć z
parapetu. Kobieta nie musiała się długo zastanawiać do kogo należało zwierzę, w
końcu swego czasu widywała ją bardzo często…<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kochana Hermiono!</i>
–<i> </i>przeczytała, a jej twarz skrzywiła
się w obrzydzeniu. Nie miała w ogóle ochoty na czytanie tych wypocin. No, ale
przecież to Hermiona Granger, a ciekawość to jej trzecie imię, bo drugim jest wiedza. </div>
<i></i><br />
<div style="text-align: justify;">
<i><i>Jak tam u Ciebie? </i>– </i>Nie no, świetne
rozpoczęcie listu do osoby, którą się zdradziło z własnym przyjacielem.<i> – <i>Wiem, że to nie najlepszy początek, ale nie
wiedziałem, co napisać… Mam nadzieję, że nie chowasz do mnie urazy za mój
wybryk z Harrym, przecież wiesz, że to było tylko jednorazowe. Chciałbym się
spotkać i wszystko wyjaśnić, choć domyślam się, że ty tego nie chcesz, szkoda.
Dostałem zaproszenie od mojej siostry – Ginny na jej ślub z niejakim Teodorem
Nottem i pomyślałem sobie, że może chciałabyś się ze mną tam wybrać? Wiesz, może
by nam się od nowa ułożyło. </i></i></div>
<i>
</i><i><div style="text-align: justify;">
<i>Czekam na odpowiedź, zawsze kochający Ron.</i></div>
<o:p></o:p></i><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dziewczyna poczuła, że nogi ma jak z waty. Zupełnie tak, jak
ktoś, kto widzi kogoś kogo kocha. Jednak w jej przypadku odczucia było zupełnie
odwrotne. Jak on mógł mieć czelność pisać do niej, a co gorsze – zapraszać ją
na ślub Ginny? Niedoczekanie! Granger dobrze wiedziała, że będzie zmuszona
pójść sama, gdyż nie miała nikogo znajomego, kto zechciałby jej towarzyszyć.
Chociaż, jakby się zastanowić, to nadal nie odpowiedziała na zaproszenie
Mallarda. Zgromiła się w myślach za ten pomysł, przecież on jej się nawet nie
podobał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Podniosła głowę i spojrzała na Świstoświnkę – sowę Rona,
która kiedyś należała do ojca chrzestnego Pottera. Popielata sówka przekrzywiła
lekko główkę jakby zastanawiała się nad tym, co takiego zdenerwowało kobietę.
Hermiona uśmiechnęła się ciepło i podała ptakowi odrobinę przysmaku dla sów.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wybacz, ale nie odpiszę na ten list. Możesz już lecieć – powiedziała i
pogładziła sowę po grzbiecie, a ta jakby wszystko rozumiejąc kiwnęła lekko
głową i wzbiła się w powietrze.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Czy on zawsze musi wszystko komplikować? – zapytała sama
siebie Hermiona.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Szybko skarbie, bo się spóźnimy – ponaglała narzeczonego
Ginny. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Kto by pomyślał, że aż tak ci się spieszy do Malfoya. O czymś nie wiem?</div>
<div style="text-align: justify;">
Rudowłosa pokręciła zaprzeczająco głową i uśmiechnęła się. Nigdy tak dobrze nie
układało jej się z mężczyzną. Teodor był czuły i troskliwy, zawsze stawiał
ponad wszystko szczęście narzeczonej. Uwielbiała jak marszczył nos, gdy nad
czymś się zastanawiał. Kochała wplatać swoje palce pomiędzy jego zawsze
przydługie, ciemne włosy. Jego wzrok ją wręcz hipnotyzował, zawsze pełen
miłości i troski. Ginny była pewna, że mężczyzna to ten jedyny. Ten, na którego
każda kobieta czeka, niekiedy całe życie.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Teodor przeczesał palcami włosy i rzucił szybkie spojrzenie
na swoje odbicie w lustrze, po czym stwierdził, że mogą już iść. Uśmiechnął się
szeroko do swojej kobiety i podał jej swoje ramię. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Przygotowujesz się dłużej niż ja – zaśmiała się. – A to już mówi samo za
siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Chcę się dobrze prezentować przy tobie, doceń to – oświadczył z proszącym
wzrokiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Panna Weasley wspięła się na palcach i pocałowała narzeczonego w policzek. Po
tym krótkim akcie miłości pociągnęła mężczyznę w stronę drzwi. Byli już
naprawdę sporo spóźnieni.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wyszli pospiesznie z domu i od razu teleportowali się pod
podany przez Malfoya adres. Jeszcze nie mieli okazji odwiedzić Draco w jego
dopiero co wybudowanym domu. Właśnie dzisiejszego wieczora mieli zwiedzić
miejsce zamieszkania przyjaciela, gdyż ten kilka dni wcześniej zaprosił ich na
parapetówkę. Wiedzieli, że imprezy organizowane przez byłego Ślizgona były
niezapomnianie, więc nie mogli sobie odpuścić takiej okoliczności. Mimo
wszystko, Ginny miała dziwne uczucie, że kojarzy skądś adres, który podał
blondyn. Kompletnie zapomniała o tym, co mówiła jej przyjaciółka, gdy ta
odwiedziła ją w jej domku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy znaleźli się u bram domu Malfoya, Weasley od razu
przypomniała sobie rozmowę z Hermioną. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No tak, przecież to było oczywiste! – powiedziała do siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co było takie oczywiste? – zapytał zaciekawiony Teo. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nic, nic – speszyła się dziewczyna. Nie wiedziała, czy może mówić o tym
narzeczonemu. W końcu nie było wiadome, czy Draco już wie, kogo ma za sąsiadkę.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Nott pchnął czarną, kutą bramę, by wejść na posesję Malfoya.
Już ona zachwycała, więc coraz bardziej nie mógł się doczekać, kiedy zobaczy
wnętrze domu. Brama zachwycała swoim artystycznym charakterem, nie była duża i
w niczym nie umywała się do bramy wejściowej na posesję Notta. Miała w sobie
jednak coś magicznego. W jej górnej części znajdowały się nieregularnie
poskręcane wzory, co odróżniało ją od typowych bram. </div>
<div style="text-align: justify;">
Teodor puścił swoją narzeczoną jako pierwszą i wszedł zaraz po niej,
zatrzaskując wejście. Oboje spojrzeli przed siebie i ujrzeli dom Malfoya w
pełnej okazałości. Był naprawdę duży, jeśliby porównać go do typowych domów,
typowych czarodziei. Ginny przeszła spokojnie po ścieżce ułożonej z kostki, aż
dotarła do drzwi wejściowych. Zapukała trzy razy i odczekała parę sekund. W tym
czasie dołączył do niej Nott i razem oczekiwali otwarcia drzwi przez
właściciela.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Witamy w skromnej posiadłości pana Dracona Malfoya. – W drzwiach ukazał się
nie kto inny jak Blaise Zabini. </div>
<div style="text-align: justify;">
Para uśmiechnęła się do siebie i posłusznie weszła do środka. Znaleźli się w
dużym holu, a wtem przed nimi pojawił się Malfoy. Zdjęli buty oraz płaszcze i
przywitali się z właścicielem. Teodor podarował przyjacielowi butelkę Ognistej
Whisky i pogratulował mu tak pięknego domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No, no Draco – powiedziała Ginny – nie mogę się nadziwić jak ktoś taki jak
ty, urządził TAKI dom.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Taki, to znaczy? – zaśmiał się blondyn.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Taki… gustowny – odpowiedziała Ruda z miną pełną zachwytu, a wszyscy
wybuchnęli śmiechem.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy poprowadził gości do salonu, który połączony był z
jadalnią. Na początek zaplanowana była kolacja, którą były Ślizgon sam
przygotował. Wszyscy bowiem wiedzieli, że oprócz tego, iż był mistrzem w przygotowywaniu
drinków, był również zapalonym amatorem gotowania. Draco zaprosił przyjaciół do
stołu, a gdy ci wygodnie zasiedli, ten zniknął w kuchni. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy Ginny upewniła się, że Draco na pewno ich nie słyszy powiedziała mężczyznom
o tym, kto mieszka w sąsiedztwie Malfoya.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Co? No, chyba nie mówisz poważnie – odrzekł Teo. – Draco nigdy nie zamieszkałby
w pobliżu Hermiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Najwyraźniej nie wiedział, że tu mieszka. Uważam, że powinien ją zaprosić –
powiedziała stanowczo Weasley.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Już sobie to wyobrażam, Smok w drzwiach Hermiony mówiący „Hej Granger, robię
parapetówkę, może wpadniesz na szklaneczkę wybornej Ognistej?” – zażartował
Blaise.</div>
<div style="text-align: justify;">
– On by tak nie powiedział. Ba, on by się nawet słowem do niej nie odezwał!
Jedyne co by zrobił, to popatrzył wymownie w stronę domu i odkaszlnął, jakby
się miała sama domyślić o co mu chodzi – odpowiedział Nott.</div>
<div style="text-align: justify;">
W tym momencie do salonu wszedł Draco, a zaraz za nim lewitowały potrawy. Jak
jeden mąż wszyscy zamilkli i uśmiechnęli się w stronę gospodarza. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Mm, a cóż to za pyszności przygotował nasz Smoczek? – Zabini próbował jak
najszybciej zacząć jakiś temat, byleby tylko Malfoy nie zaczął wypytywać o czym
rozmawiali. Na szczęście blondyn zdawał się nie zauważać dziwnego zachowania
przyjaciół. Był zbyt zajęty podziwianiem swoich dzieł w postaci kilku dań,
które właśnie wylądowały na stole. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Jest kilka sałatek, paszteciki, pieczeń wołowa, pieczone ziemniaki i wszystko
inne co widzicie przed sobą – wyjaśnił Draco. </div>
<div style="text-align: justify;">
Trójka gości ze zdziwieniem patrzyła na potrawy przygotowane przez
mężczyznę. Wyglądało to tak, jakby przez ostatni tydzień nie wychodził z
kuchni. Stół dosłownie uginał się pod ciężarem talerzy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
– Masz zamiar zaprosić jeszcze kogoś? – zapytał Teo patrząc wymownie na stół.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak, całą narodową drużynę Quidditcha i przy okazji ludzi z trybun –
zachichotał Diabeł. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Chciałem, żebyście mieli w czym wybierać. – Draco skrzyżował ręce na klatce
piersiowej. – Smacznego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy zgodnie musieli przyznać, że Malfoy gotował jak zawodowy kucharz. Każde
danie smakowało wybornie, aż się chciało sięgnąć po więcej, choć żołądki
kategorycznie im tego zabraniały. W końcu Ginny zebrała się na odwagę i
zapytała gospodarza dlaczego nie zaprosił Hermiony.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– A mam jakiś powód, żeby ją zapraszać?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jest twoją sąsiadką i mam wrażenie, że mimo, iż to ty ją zaprosisz, to z
chęcią przyjdzie – wyjaśniła. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie ma takiej opcji, Weasley. – Draco zakończył temat.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Rozmowa może i się skończyła, ale Ginny postanowiła, że
skoro Draco nie chce iść po Hermionę, to sama ją przyprowadzi. Jak pomyślała,
tak zrobiła. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Absolutnie, nie ma w ogóle takiej opcji, Ginny. Nie pójdę
tam – zaprotestowała Granger, gdy jej przyjaciółka po raz kolejny próbowała ją
namówić na wyjście do domu obok.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jak sobie chcesz – powiedziała na pozór smętnie rudowłosa i wstała, by
skierować swoje kroki w stronę sypialni byłej Gryfonki.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A ty gdzie?! – zawołała za nią Hermiona, lecz ta kompletnie ją zignorowała.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Podeszła do szafy szatynki i zaczęła wyjmować po kolei
ubrania. W końcu, po dziesięciu minutach poszukiwań znalazła satysfakcjonujący
ją zestaw – łososiową bluzkę z prostym dekoltem i odkrytymi ramionami, czarne
spodnie oraz średniej wysokości szpilki. Wzięła ubrania pod pachę i wróciła do
siedzącej w salonie Hermiony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wkładaj to – nakazała.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Absolutnie się nie zgadzam. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale mnie nie obchodzi, czy ty się zgadzasz czy nie. Masz iść i pójdziesz!
Tylko siedzisz w domu i nigdzie nie wychodzisz, z nikim się nie spotykasz! Zaczynam
się obawiać, że za niedługo pokryjesz się cała pajęczyną jak twoje meble.</div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona spojrzała na przyjaciółkę i wiedziała, że ta ma rację. Ostatnimi czasy
jedyną osobą jaką spotkała był ten cholerny Malfoy nad jeziorem. Przestała
chodzić do pracy, bo nie widziała w niej większego sensu i coraz bardziej
zastanawiała się nad jej porzuceniem. Już nawet miała przygotowane
wypowiedzenie. Chciała gdzieś wyjść, z kimś się spotkać, a Ginny nawet nie
miała pojęcia, jak kobieta ucieszyła się na jej propozycję. Nie chciała dać
tego po sobie poznać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
– Daj mi pięć minut – powiedziała biorąc od przyjaciółki ubrania.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Ginny uśmiechnęła się zwycięsko patrząc jak Hermiona znika
za drzwiami łazienki. <br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Gdzie się podziała Weasley? – zapytał Draco, gdy razem z
dwoma przyjaciółmi rozsiedli się wygodnie na kanapie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Poszła do toalety – odpowiedział Teo. – Pewnie się zgubiła, może pójdę jej
poszukać.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nott nie zdążył wstać, podczas gdy do salonu wkroczyła Ginny
wraz z Granger, która miała wyraz twarzy jakby zjadła tonę cytryny na raz.
Rudowłosa uśmiechnęła się złowieszczo do Malfoya i z dziką satysfakcją
patrzyła, jak jego wyraz twarzy zmienia się z neutralnego na wściekły. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Hermiona! Jak miło znów cię widzieć – zawołał pierwszy
Blaise, by nieco rozluźnić atmosferę. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak, mi ciebie też – uśmiechnęła się nieśmiało szatynka. – Nie chciałam…</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czy możesz mi, kurwa Weasley, wyjaśnić co ONA tu robi? – przerwał wypowiedź
Granger, Draco. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Stoi, nie zauważyłeś? – odpowiedziała sarkastycznie. </div>
<div style="text-align: justify;">
– To, że stoi to widzę, ale po jaką cholerę żeś ją tu sprowadziła? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona odchrząknęła, by sprowadzić na ziemię właściciela domu. Chciała mu dać
do zrozumienia, że też tu jest i wszystko słyszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chciałaś coś powiedzieć, Granger? – zapytał.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Owszem, bardzo mi miło gościć w twojej posiadłości. Niezmiernie mi przykro z
powodu mojego zachowania podczas naszego ostatniego spotkania i nie zaproszenia
cię do mojego domu. Mam nadzieję, że mi wybaczysz – rzekła.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Na mózg upadłaś? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Może i upadłam, ja przynajmniej mam na co… – zripostowała odgarniając pasmo
włosów, które wpadało jej do oczu.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– To my może poczekamy w kuchni – zaproponował Teo. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie! Dobra, niech już zostanie, jeśli wam to nie przeszkadza. – Wszyscy
zgodnie pokiwali głowami na znak aprobaty. – Jesteś głodna?</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie, jadłam dopiero co… – nie dokończyła, gdyż siłą
została zaciągnięta do stołu przez Ginny.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jedz – nakazała – wyglądasz jak trup.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Takim oto sposobem dwie byłe Gryfonki siedziały przy ogromnym
stole wypełnionym potrawami, zajadając się coraz to innymi daniami, w
międzyczasie plotkując. Zaś troje byłych wychowanków domu Salazara spokojnie
debatowało przy kominku ze szklankami z Ognistą Whisky w środku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Po jakimś czasie Draco zaproponował, by przenieść się do
innego pomieszczenia, w którym ostatnio gościł Zabiniego. Hermiona bez
przekonania weszła do pokoju, a gdy zobaczyła wielki bar ciągnący się przez
całą długość ściany, już wiedziała, że to nie jest pomieszczenie dla niej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Spokojnie słońce – powiedziała Ginny widząc zmartwienie na
twarzy przyjaciółki. – Nie pozwolę, żeby Draco cię dziś upił. </div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona skinęła głową i wtem sobie przypomniała o liście Rona.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chciałabym porozmawiać – szepnęła. – Dostałam list od twojego brata.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Granger po krótce streściła Weasley list, a gdy skończyła
czekała na jakąkolwiek odpowiedź od niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
– Jaki dupek – usłyszała, gdy wreszcie Ruda się odezwała.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kto taki? – zapytał Blaise słysząc dość głośną wypowiedź Ginny.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mój brat – powiedziała, zanim zdążyła pomyśleć, że Hermiona nie chciała, żeby
ktokolwiek o tym wiedział. Skinęła przepraszająco w stronę przyjaciółki. – Mój
cholerny brat stwierdził, że jednak nie kocha Pottera. Ha, on kocha Hermionę i
co najlepsze chce iść z nią na nasz ślub, Teo. </div>
<div style="text-align: justify;">
– I co w związku z tym? – nagabnął Draco, a Ginny dosłownie olśniło. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No, że ja wcześniej na to nie wpadłam! – krzyknęła. – Pójdziecie razem!<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zapomnij.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie ma takiej opcji.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ginny od ponad godziny próbowała przekonać ich do, według
niej, świetnego pomysłu. Nic jednak nie zwiastowało na to, iż którekolwiek
przystanie na jej propozycję. Uważała, że skoro oboje są świadkami, to i tak
wszystko będą musieli robić razem, więc nic nie stało na przeszkodzie, by na
ich ślub przyszli razem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu jakiegokolwiek potwierdzenia, że jej
pomysł jest dobry. Nic jednak oprócz pijanych mężczyzn nie znalazła.
Zrezygnowana popatrzyła na obrażonych na nią Draco i Hermionę, po czym opuściła
swoje miejsce, by zaprowadzić swojego narzeczonego i Zabiniego do sypialni,
które zaproponował im Malfoy, jako miejsce do noclegu. Dwójka byłych Ślizgonów
korzystając z kłótni pozostałych, postanowili rzucić się w alkoholowy wir,
który zakończył się szybciej niż się zaczął.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– To na mnie też już czas – powiedziała Granger widząc, że w
została w pokoju sama z Malfoyem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Odprowadzę cię – odpowiedział po krótkim zastanowieniu smętnym głosem
mężczyzna.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Poradzę sobie, mieszkam obok i nic mi się nie stanie jeśli przejdę sama te
kilkanaście metrów. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie chcę mieć ciebie na sumieniu – skomentował krótko, po czym wstał patrząc
wyczekująco na kobietę. Ta niechętnie wstała i udała się w stronę holu, gdzie
zostawiła swój płaszcz. Spacer sam na sam z byłym Ślizgonem nie napawał ją
optymizmem.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Szli w milczeniu podziwiając każde swoje buty. W końcu
milczenie przerwała Hermiona.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie uważam za dobry pomysł pójścia razem na ślub Teo i
Ginny.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mhm… – wymruczał Draco.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiesz, miło było u ciebie – powiedziała szatynka w chwilowym przypływie
odwagi. – Masz ładny dom – dodała, po czym szybko zgromiła się za te słowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dzięki, ty też – uśmiechnął się Malfoy pod nosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ładny może i jest, ale jest w kompletnym rozpadzie. – Znów mówiła szybciej
niż myślała. Zapomniała, że rozmawia z Draconem Malfoyem, a przecież oni się
nienawidzili. – Okno samo mi się otwiera, z sufitu się sypie a schody skrzypią
w nocy przy chociażby lekkim podmuchu wiatru. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Próbowałaś naprawić to magią? – zapytał głosem wolnym od złośliwości, które
zawsze się go trzymały. Ta rozmowa była naprawdę dziwna dla nich obojga. Nikt
nie wiedział jak to możliwe, że rozmawiają normalnie, kompletnie bez wyzwisk i
zgryźliwych uwag.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Próbowałam, na to poradzi tu tylko remont – zaśmiała się smętnie. – Już
jesteśmy, dziękuję za to, że mnie odprowadziłeś. </div>
<div style="text-align: justify;">
Już miała wchodzić przez próg, gdy nagle Malfoy się odezwał. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Pokaż mi to okno. </div>
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--><o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
<i>Cześć! Rozdział nieco dłuższy niż zazwyczaj, widzę, że wena wróciła na dobre. Bardzo mnie to cieszy. Zostawcie po sobie jakiś komentarz, będzie mi bardzo miło i zmotywuje do dalszego pisania :) </i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13348317478714712399noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8087550503160248292.post-9908498240849510712017-10-23T19:18:00.003+02:002017-10-23T19:18:50.290+02:006. Sąsiedzi<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona obudziła się z potwornym bólem głowy, a susza jaką
czuła w gardle można by było porównać do tej na pustyni. Powoli otworzyła oczy
tak, by przyzwyczaiły się one do światła dziennego i rozejrzała się niepewnie
po pomieszczeniu. Ku swojemu zdziwieniu nie znajdowała się w swojej przytulnej
sypialni, a w jakiejś ogromnej, bogato urządzonej komnacie. Pomieszczenie było niewiele mniejsze niż cały
dom panny Granger. W pokoju królowały odcienie beżu i złota. W centralnym
punkcie znajdowało się ogromne łoże z baldachimem, a zaraz obok dwie szafki
nocne. Na wprost łóżka znajdowały się duże, bogato zdobione drzwi ze złotymi
elementami, które najprawdopodobniej prowadziły na korytarz, zaś po lewej
stronie osadzone były mniejsze, najzwyklejsze białe drzwi prowadzące do
łazienki. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Co się wczoraj działo<i>? </i>– zadała
sobie pytanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ospale podniosła się do pozycji siedzącej, by zaraz potem opuścić łóżko, co
niestety nie było tak łatwe jak jej się na początku wydawało. Chwiała się z
jednej nogi na drugą, w jej głowie odgrywała się istna karuzela, a wczorajsza
kolacja niebezpiecznie zbliżała się
stronę gardła.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ohoho, przesadziła pani, panno Granger – skarciła siebie. – Eliksir na kaca,
eliksir na kaca… Barek!</div>
<div style="text-align: justify;">
Jedną z wielu zalet posiadania pokaźnego majątku przez państwa Nott było to, że
każda sypialnia w ich dworze posiadała własny barek, a w nim niezliczoną ilość
alkoholu, a zaraz obok następny barek wyposażony w najbardziej potrzebne
eliksiry. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po pewnym czasie kobieta wreszcie znalazła poszukiwany specyfik i wypiła go
duszkiem. Słonogorzki smak zagościł w jej gardle, jednak szatynka wolała przez
kolejne pół dnia czuć to w ustach, niż zmagać się z niewyobrażalnym kacem.
Kiedy już poczuła, że wraca do sił postanowiła się umyć, ubrać i wyruszyć na
poszukiwania Ginny, by ta opowiedziała jej wydarzenia zeszłego dnia i nocy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Weszła do łazienki i przeżyła szok. O dziwo, wyglądała jak najzwyklejsza
łazienka w większości domów. Prosty prysznic, toaleta, umywalka i lustro. Bez
żadnych zdobień, udziwnień ani różnych innych dziwnych rzeczy. Hermiona szybko
zrzuciła z siebie zbędny ubiór i wskoczyła pod prysznic, który dodatkowo pomógł
w działaniu eliksirowi. Dokładnie zmyła z siebie resztki dnia wczorajszego,
narzuciła na siebie szlafrok, który wisiał na wieszaku obok i opuściła
pomieszczenie. </div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<o:p></o:p>***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
W jadalni przy stole siedziały cztery osoby. Państwo Weasley
opuścili dwór Notta późną nocą, gdyż pan Weasley miał rano jakąś bardzo ważną
sprawę do załatwienia. Wszyscy, o dziwo, wyglądali na wyspanych i wypoczętych,
czego nie można było powiedzieć o Hermionie, która właśnie dzielnie
przemierzała kolejne piętra i korytarze bezskutecznie poszukując przyjaciółki. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Ona ci tego nie wybaczy – powiedziała spokojnie Ginny biorąc łyk herbaty z
miodem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– O nie! Uważaj, bo się załamię psychicznie po tak wielkiej stracie. – Draco
zaśmiał się ironicznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chyba powinieneś ją przepro… O! O wilku mowa, jest nasza śpiąca
królewna! – zawołał entuzjastycznie
Blaise, gdy drzwi się uchyliły, a przez nie niepewnie wyjrzała Hermiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Siadaj kochana, zjedz śniadanie, przydadzą ci się siły – stwierdziła Ruda z
prawdziwą troską.</div>
<div style="text-align: justify;">
Granger powoli podeszła do stołu i odsunęła krzesło, które znajdowało się obok
Blaise’a. Nie chciała siadać obok Malfoya, gdyż miała dziwne przeczucie, że
totalny kac i brak jakichkolwiek przebłysków pamięci z dnia wczorajszego to
jego sprawka. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Co się wczoraj stało? – zapytała w końcu. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Długo by opowiadać… – zaczęła Panna-Jeszcze-Weasley.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mów.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No to… – nie dokończyła, gdyż wtrącił się Blaise.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nasz kochany Draco postanowił uraczyć cię swoją miksturą, potocznie nazywaną
„Specjałem Malfoya”. Po pierwszym drinku byłaś totalnie zafascynowana jego
smakiem, zachwycałaś się dobre pół godziny i wychwalałaś Smoka za to, że jest,
cytuję: „bogiem drinków”. – Twarz Hermiony zmieniła kolor na czerwony. – Po
drugim stwierdziłaś, że muzyka gra zdecydowanie za cicho, więc podgłosiłaś ją i
zaczęłaś tańczyć na stole, krzycząc, że brakuje ci partnera do tańca. Żeby cię
uspokoić, Draco podał ci trzeciego drinka, po którym rzuciłaś mu się na szyję i
zachwycałaś, znów cytuję: „najcudowniejszym odcieniem blondu jaki kiedykolwiek
istniał na tej ziemi”. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Wystarczy mi… – powiedziała cicho Hermiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No poczekaj, zostały jeszcze tylko dwa! – zaśmiał się Blaise. – Po tym, jak
Malfoy podał ci swój czwarty specjał postanowiłaś zostać wróżką, bo jak to
ujęłaś, wróżbiarstwo od zawsze było twoją pasją, ale nie potrafiłaś się do tego
przyznać. Nikt nie chciał usłyszeć twoich wróżb na swój temat, więc podeszłaś
do skrzata Teodora i trzęsąc się powiedziałaś, że będzie żył aż do śmierci, po
czym przez dwadzieścia minut zachwycałaś się tym, jakie to było głębokie i jak
udało ci się to wywróżyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na piątym się skończyło, gdyż wypiłaś go duszkiem, wszystkich pozdrowiłaś i
poszłaś spać na podłogę. W sumie, to Ginny i państwo Weasley byli tak zajęci
rozmową, bo wiesz nie widzieli się tyle lat, że nawet nie zwracali uwagi na to
co robisz.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ty podły, fałszywy szczurze! –krzyknęła w kierunku Malfoya. – Jak mogłeś mnie
tak upokorzyć?!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Sama się upokorzyłaś – skwitował Draco ironicznym uśmieszkiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No i jak mam żyć z nim w zgodzie? No jak? Ginny, przepraszam ale ja już
pójdę. Nie wytrzymam więcej w towarzystwie tego śm… – zawahała się – człowieka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapanowała cisza. Nikt nie chciał się odzywać, nawet Malfoy, który poczuł się
urażony tym, że Granger chciała go nazwać śmierciożercą, bądź śmieciem,
postanowił, że to przemilczy. W końcu przerwała to Ginny.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobrze, wiem jak się czujesz i rozumiem, że chcesz wrócić do domu. Chcę
jednak, żebyś wiedziała i wiedział to drugi osobnik, który również znajduje się
w tym pomieszczeniu, że razem z Teodorem ustaliliśmy, że to właśnie wy
zostaniecie naszymi świadkami na ślubie. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Właśnie, mieliśmy wam to powiedzieć wczoraj, ale stan Hermiony nie do końca
na to pozwolił… Więc, Hermiono… </div>
<div style="text-align: justify;">
– … i Blaise – dokończył ucieszony Zabini wstając z miejsca. </div>
<div style="text-align: justify;">
– … i Draco, chcielibyśmy wiedzieć, czy zechcecie być naszymi świadkami? –
zapytał Teo.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Że co?! Że on? Jak? Przecież Draco w ogóle się do tego nie nadaje! Jak on
może być twoim świadkiem? Teo, nie rób mi teo! – zawołał Blaise rozpaczliwym
tonem. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Wybraliśmy Smoka na świadka dlatego, że świadek i drużba nie może być jedną
osobą – zaśmiała się Ruda.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Będę drużbą?! Od zawsze o tym marzyłem! Będziecie mieć najlepsze zabawy na
świecie! Muszę jak najszybciej zacząć planować.</div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona wraz z Malfoyem z zażenowaniem patrzyli na odgrywającą się scenkę.
Owszem, bycie świadkiem na ślubie ich najlepszych przyjaciół było dobrym
pomysłem, o ile nie mieliby tego robić razem. A w takiej sytuacji zmusi ich to
do wzajemnej współpracy. Wieczór kawalerski i panieński, pomoc w wyborze
dekoracji, ubioru, jedzenia… Wszystko musieli robić razem, a tego nie umieli
sobie wyobrazić. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie uważam, że jest to dobry pomysł – zaprotestowała Hermiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Sam się sobie dziwię, ale muszę przyznać jej rację – zawtórował Draco. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na twarzy Ginny pojawił się szczery uśmiech. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No cóż, nie macie wyboru.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Słońce chyliło się ku zachodowi. Hermiona siedziała nad
brzegiem jeziora West Bear rozkoszując się ostatnimi dniami jesieni. Mimo, iż
była ubrana w grubą, puchową kurtkę to i tak było jej bardzo zimno. Widok,
który miała przed oczyma był przepiękny. Niebo mieniło się czerwono
pomarańczowymi barwami, a słońce zdawało się zatapiać nad horyzontem. Z drzew
otaczających jezioro liście spadły już dawno, pływając teraz po tafli niczym
nie zmąconej wody. Nagle ten romantyczny nastrój przerwały kroki zbliżające się
do kobiety.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dzień dobry – rzekł mężczyzna. – My się chyba jeszcze nie znamy. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie powiedziałabym… – odpowiedziała Hermiona, odwracając się twarzą do
rozmówcy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na twarzy dopiero co przybyłego osobnika wymalowało się zdziwienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– O kurwa. Co ty tu robisz? – zapytał zmieszany Malfoy. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Mieszkam. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Jak to mieszkasz? Tu? I nic nie powiedziałaś? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Śmiesznie było przyglądać się temu jak budujesz tu swój dom, wprowadzasz się
i mieć w głowie myśl, że twój wyraz twarzy będzie niezapomniany, gdy dowiesz
się, że jestem twoją sąsiadką – zaśmiała się była Gryfonka. – A wracając,
zepsułam ci szansę na podryw? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Zdecydowanie. Myślałem, że spotkam tu miłość swojego życia, a to tylko ty,
Granger. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Miło mi to słyszeć, a teraz pozwól, że pójdę do domu. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Może mnie zaprosisz, co? Sąsiadów trzeba poznać – zadrwił były Ślizgon. –
Szczególnie tych, których uważa się za „bogów drinków”.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna w odpowiedzi prychnęła i udała się w stronę swojego domu. W
porównaniu do domu Malfoya był on naprawdę malutki, jednak nie przeszkadzało
jej to. Był jej i tylko jej i to wystarczało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Przechadzając się po domu Dracona Blaise nie mógł się
nadziwić jak jego przyjaciel mógł urządzić coś tak ładnego. Wszystko do siebie
pasowało, mało co było w odcieniach zieleni czy szkarłatu, co u Malfoya było
dość dziwne, gdyż kolor zielony był u niego zawsze numerem jeden. Luksusowe
meble, eleganckie dodatki i ten zapach, w całym domu roznosił się zapach
drogich, męskich perfum. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Smoku, chyba dwa dni po domu latałeś i pryskałeś tymi pachnidłami, bo
śmierdzi na kilometr – zażartował Blaise. – No, ale przejdźmy do rzeczy. Gdzie
masz barek?</div>
<div style="text-align: justify;">
Draco zaprosił przyjaciela do dużego pomieszczenia, w którym znajdowała się
czarna, skórzana kanapa, a przy niej niski stół. W ścianie był okazały, bogato
zdobiony kominek, w którym płomienie ognia wesoło tańczyły tylko sobie znany
taniec. Wzdłuż jednej ze ścian ciągnął się bar, na całej długości pokoju, przy
którym stały stołki barowe, zaś na ziemi znajdował się duży, futrzany dywan w
odcieniu szarości. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No, Malfoy się postarał, jak na boga drinków przystało.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Pozwól, że tego nie skomentuję – odrzekł Draco wyciągając jedną z niezliczonych
butelek Ognistej Whisky. Nalał trunek do dwóch szklanek i postawił na stoliku. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Siadaj – nakazał Zabiniemu, po czym podał mu szklankę z bursztynowym płynem. –
Pewnie nie wiesz, czemu cię zaprosiłem? – Diabeł pokręcił przecząco głową. –
Zgadnij kto mieszka obok…</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Draco opowiedział przyjacielowi o spotkaniu z Granger, o
tym, że kobieta mieszka obok i używając najbardziej wymyślnych epitetów opisał
ją i jak się czuje w tym momencie. Co jak co, ale mieszkanie obok kogoś, kogo
się wręcz nienawidzi było dla niego jak kara. Dlaczego jego sąsiadem nie okazał
się Voldemort, albo chociażby Potter?! No oczywiście, musiało trafić na
najgorsze – Granger. Choć obiecał Wiewiórze, że będzie miły dla byłej Gryfonki,
w jego zachowaniu nie zmieniło się nic. No, nie licząc tego, że uszczuplił swój
słownik o wyraz „szlama”. W sumie, jakby się tak bardziej zastanowić, to sam
nie wiedział, dlaczego tak się w stosunku do niej zachowuje. Nic mu nie
zrobiła, ale może, a nawet na pewno przez zasady, które wpajał mu jego ojciec
przez całe życie nie mógł zaakceptować tego, że ktoś taki jak Granger ma prawo
istnieć. Mógłby, a nawet chciałby się pogodzić, ale nie wiedział jak. Bo jak
pogodzić się po tym, jak ktoś uprzykrza ci życie przez bite siedem lat? Wątpił
w to, że sam by to komuś wybaczył. Wszyscy mu mówili, żeby nie zachowywał się
jak dziecko i zakopał topór wojenny z Hermioną, ale on nie chciał tego zrobić.
Nie umiał. Jeszcze ta ostatnia impreza… Po tym to już w ogóle Graner nie będzie
chciała mieć z nim styczności! Chociaż jak się widzieli ostatnio, to nie
wyglądała na wkurzoną, może jej przeszło? Może stwierdziła, że trzeba dać
Draconowi jeszcze jedną szansę, na którą tak naprawdę nie zasługiwał? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Halo, ziemia do Malfoya! – Blaise powtórzył po raz
kolejny. – Słyszysz mnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
– C-co? Tak, słyszę. </div>
<div style="text-align: justify;">
– O czym tak myślałeś? </div>
<div style="text-align: justify;">
– O Granger – powiedział, zanim zdążył się ugryźć w język. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No, ja też bym chciał mieć taką seksowną sąsiadkę. Zazdroszczę ci, smoku! –
podsumował Blaise.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
<br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><i>Cześć! Wracam po trzech miesiącach lenistwa, z nową dawką weny! Mam nadzieję, że zostanę tu na dłużej, bo po ponownym przeczytaniu rozdziałów stwierdzam, iż mi się podoba to, co piszę :) Serdecznie zapraszam do komentowania! </i><o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13348317478714712399noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8087550503160248292.post-34656265234483753862017-07-01T10:43:00.002+02:002017-07-01T10:43:32.610+02:005. Uczta zapoznawcza<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Blondwłosy mężczyzna stał w bramie prowadzącej do jego
własnego, świeżo wybudowanego domu. Był dumny z siebie, że w tak krótkim czasie
udało się mu wszystko załatwić, ale także był zadowolony z budowlańców
stawiających mury jego domu, którzy byli tak zawzięci, że obrali sobie za cel
postawienie budynku mieszkalnego pokaźnych, jak na ich standardy, rozmiarów w
równy miesiąc. Szczery uśmiech wkradł się na jego bladą twarz, gdy podziwiał
swoje nowe lokum. Czuł niemałą satysfakcję patrząc na budynek. Opłacało się, cholernie.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dom był w nowoczesnym stylu. Malfoy chciał jak najbardziej
odbiec od wyglądu starych domów i dworów, gdyż nie chciał, by jego mieszkanie
choć trochę nawiązywało do Malfoy Manor. Zewnętrzne ściany domu pokrywały trzy
różne faktury: drewno, kamień oraz tynk. Ściana, na której znajdowały się drzwi
wejściowe była nieco wsunięta w głąb, a nad nią powstał daszek chroniący
posadzkę przed deszczem. Boku domu pokryte były mahoniowymi, drewnianymi
deskami elewacyjnymi, zaś powierzchnię pod dużymi oknami obłożono szarym kamieniem.
Reszta ścian potraktowana została białym tynkiem. Od ogrodzenia do schodków
prowadzących do drzwi położona była popielata kostka, układająca się w prostą
ścieżkę. Wokół niej znajdowały się małe lampy oświetlające drogę. Z tyłu domu
dumnie prezentował się duży taras, obłożony dokładnie tymi samymi deskami,
które prezentowały się na przodzie budynku. Na razie nic tam nie było, oprócz
zabudowanego kominka, który w przyszłości miał służyć jako grill. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Draco z radością uchylił bramę, by już po chwili znaleźć się
przy drzwiach wejściowych i siłować się z zamkiem. Wreszcie, gdy ten ustąpił,
arystokrata postawił pierwszy krok w swoim nowym, własnym domu. O ile w budowie
pomagał jak tylko mógł, to umeblowanie pozostawił w rękach zaprzyjaźnionej
projektantki wnętrz – Mirandy Hoff. I tym razem się na niej nie zawiódł. Od
samego wejścia uderzyła w niego elegancja i gustowność tego miejsca, i chłód. <i>Cholera, ogrzewanie – pomyślał.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Po przekroczeniu progu mężczyzna znalazł się w otwartym
holu, z którego od razu przechodziło się do salonu. Oba pomieszczenia, jak i
większość domu utrzymana była w stonowanych barwach szarości, bieli oraz
czerni. Salon zdawał się być podzielony na dwie części: jadalnianą i
wypoczynkową, które łączył duży, marmurowy kominek z oszkloną szybą. Draco
postanowił od razu rozpalić w kominku, gdyż było mu niewyobrażalnie zimno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Część wypoczynkowa znajdowała się po lewej stronie
pomieszczenia, a w jej skład wchodził olbrzymi telewizor z najnowszym kinem
domowym, czarna, skórzana kanapa wraz z fotelami i stolik kawowy. Obok były
przeszklone drzwi prowadzące na taras. W części jadalnianej, dużo mniejszej,
stał dość długi stół z krzesłami do kompletu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Malfoy przeszedł z salonu do kuchni, która mieściła się w
pomieszczeniu obok, zlustrował ją wzrokiem i zacmokał z zadowolenia ustami.
Czarno-biała kolorystyka, nowoczesne meble z najnowszych kolekcji, no i
oczywiście czarny, marmurowy blat. Kuchnia idealna dla tak zapalonego kucharza
jakim był blondyn, bo wbrew powszechnej opinii o arystokratach, uwielbiał
gotować i nie wykorzystywał do tego skrzatów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Następnie zwiedził łazienkę, oraz pokoje znajdujące się na
piętrze. Było ich cztery, a jeden z nich pełnił rolę sypialni mężczyzny. Ściany
w odcieniach szmaragdu, do tego ciemne, prawie czarne meble i łóżko mieszczące
zapewne trzy, może cztery osoby. Ze swojego okna Draco miał widok na dom swoich
sąsiadów oraz jezioro mieszczące się zaraz obok. W pomieszczeniu nie zabrakło
oczywiście barku, w którym roiło się od różnego rodzaju alkoholu. <i>Chyba jestem uzależniony – </i>pomyślał
sięgając po nieotworzoną jeszcze butelkę Ognistej. <i>Jeden łyk jeszcze nikogo nie zabił. </i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
****<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mamo, nawet nie wiesz jak tęskniłam – zaszlochała Ginny. –
Przepraszam…</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ciii, skarbie już dobrze – upokoiła córkę kobieta, gładząc ją po włosach. –
Gdzieś ty się podziewała?</div>
<div style="text-align: justify;">
– To długa historia…</div>
<div style="text-align: justify;">
– Domyślam się, skoro nie było cię dwa lata! Siadaj i się tłumacz – rozkazała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ginevra posłusznie zajęła miejsce na kanapie i zaczęła opowiadać. Nie ominęła
żadnego szczegółu, powiedziała nawet o <i>Kawie
i ciastku</i>. Z jej każdym słowem, oczy Molly Weasley zdawały się coraz
bardziej rozszerzać. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Ż-ż-że co? Jesteś z tym Nottem? I przyjaźnisz z Zabinim i Malfoyem?! To
śmierciożercy! Ginevro Molly Weasley przywołuję cię do porządku! Oni ci już
kompletnie pranie mózgu zrobili! Nie zgadzam się ani na ten związek, ani na tę
przyjaźń! A nazwiska Malfoy nie chcę już nigdy, przenigdy słyszeć! – wybuchnęła
starsza kobieta po tym, jak jej córka skończyła opowieść.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Planujemy ślub z Teodorem i nic nie… Mamo! – Pani Molly Weasley z nadmiaru
przerażających informacji zemdlała.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Pół godziny później, gdy sytuacja się ustabilizowała, a Molly
przyswoiła do siebie usłyszane od córki nowiny, Ginny wytłumaczyła jej na
spokojnie, że Teodor i Blaise nie są źli, a Malfoy… no, cóż próbuje nie być
zły. Kiedy matka przemyślała pewne rzeczy, nawet zaczęła się cieszyć ze
szczęścia córki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Może przyprowadziłabyś do nas swojego narzeczonego?
Chciałabym go z tatą poznać – zaproponowała.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiesz, mamo… Może wy byście nas odwiedzili? Pokazałabym wam jak mieszkamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Świetny pomysł! Zrobię twoją ulubioną szarlotkę, dobrze? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobrze – uśmiechnęła się najmłodsza latorośl Weasleyów. – Zaproszę też
Hermionę, Blaise’a i Draco.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Uśmiech spełzł z twarzy Molly. O ile cieszyła się, że
wreszcie zobaczy swoją byłą, niedoszłą synową, to wizja spotkania z dwoma pozostałymi
osobnikami nie za bardzo jej się podobała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– A Hermiona? Jak się jej wiedzie? – zapytała zatroskana
rudowłosa pani.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobrze, widuję się z nią regularnie. Mieszka w pięknym, małym domku nad
jeziorem i z tego co mi mówiła, jest zachwycona. Pozbierała się po rozstaniu z
Ronem, chociaż wydaje mi się, że w środku nadal coś do niego czuje, w końcu nie
są razem dopiero miesiąc. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Jedyne co może do niego czuć, to obrzydzenie – skomentowała. – Zamierzasz go
zaprosić na ślub?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kogo? Rona? Tak mamo, w końcu to mój brat, a to że przyjdzie z Potterem mnie
nie wzrusza. Minęły ponad dwa lata i już nic kompletnie nie czuję. Jego miejsce
zajął Teodor i bardzo się z tego cieszę. Wreszcie czuję się szczęśliwa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przy długim stole w jadalni Teodora Notta siedzieli przybyli
goście. Każdy różnił się od wszystkich i nijak nie pasował do pozostałego
grona. Pani Weasley nieśmiało uśmiechała się w stronę Hermiony, ta zaś nerwowo
obrywała skórki. Blaise Zabini wraz Malfoyem pochłonięci rozmową, zdawali się
nie zauważać nikogo oprócz nich, a Teodor, Ginny i jej tata siedzieli w ciszy,
tępo wpatrując się w tylko im znany, oddalony punkt. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Panie Nott – zaczęła niepewnie Molly – ma pan piękny dom. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kobieta rozglądnęła się po jadalni. Beżowe ściany zdobione były złotymi
listwami, w kącie swoje miejsce miał spory bar z różnorakim alkoholem. Obok
wejścia znajdował się pokaźnych rozmiarów marmurowy kominek, kolorem
wpasowujący się w odcień ścian. Nad stołem wisiał ogromny, kryształowy
żyrandol. Starsza kobieta pierwszy raz gościła w tak eleganckim i pełnym
przepychu domu. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Tylko nie pan, za niedługo będziemy rodziną – uśmiechnął się Teodor wyrwany z
konsternacji. – Proszę mi mówić Teodor, albo Teo.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobrze, więc mów mi mamo! – Kobieta wesoło klasnęła w dłonie.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Na stole pojawiły się przeróżne potrawy, od sałatek, przez
indyka, na ciastach kończąc. Nie zabrakło również szarlotki przyniesionej przez
panią Weasley. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Blaise, Draco. – Ginny zwróciła uwagę mężczyznom. – Nie
jesteście tutaj sami, jak widzicie. Może przestalibyście podśmiechiwać się pod
nosem i zaczęlibyście konwersację z nami. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie uważam, by… – zaczął Malfoy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ależ oczywiście. Pani Weasley, pani szarlotka jest wręcz
prze-prze-przewyborna! W życiu takiej pysznej nie jadłem, a jest to moje
ulubione ciasto. Jak to się stało, że macie państwo tylko jedną córkę? – Z
Blaise’a wypłynął potok słów. – Uważam, że Teo i Ginny są świetną parą,
uwielbiam ich! To są moje dwa gołąbki, a Hermiona to moja przyjaciółka, Draco
też! Ale on nie chce się do niej przekonać, może to przez jej wygląd. Jest przepiękna
i myślę, że Malfoy po prostu jest tak nią zauroczony, że… </div>
<div style="text-align: justify;">
– DOŚĆ! – przerwał mu blondyn. – Skończ pierdolić. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Sam skończ! </div>
<div style="text-align: justify;">
– Oboje skończcie! – wrzasnęła Ginny. – Spotkaliśmy się tu, żeby miło spędzić
czas i byście mogli poznać bliżej moich rodziców. Coraz bardziej żałuję, że was
zaprosiliśmy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Skarbie, nie przesadzaj… – uspokoił kobietę jej narzeczony. – Korzystając z
okazji, że jesteśmy tutaj wszyscy razem, chcielibyśmy z Ginny coś ogłosić. –
Mężczyzna wstał, łapiąc za rękę swoją wybrankę. – Pobieramy się i chcielibyśmy
was dzisiaj na ten ślub zaprosić. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wtem przed gośćmi pojawiły się zaproszenia zdobione w delikatne, kwiatowe
wzory. Hermiona wzięła swoje zaproszenie do rąk i otworzyła je. Na samej górze
widniało poruszające się zdjęcie przedstawiające całującą się parę – Ginny i
Teodora.<br /></div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>ZAPROSZENIE</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ginny Weasley i Teodor Nott</i></div>
<div style="text-align: center;">
mają zaszczyt zaprosić</div>
<i><div style="text-align: center;">
<i>Hermionę Granger wraz z osobą
towarzyszącą</i></div>
</i><div style="text-align: center;">
na Uroczystość Zawarcia Związku Małżeńskiego,</div>
<div style="text-align: center;">
która odbędzie się w dniu 20 stycznia 2005 roku</div>
<div style="text-align: center;">
o godzinie 14:00 w Dworze Państwa Nott.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
</div>
<div style="text-align: right;">
<i>„Miłość zaczyna się wtedy,</i></div>
<i><div style="text-align: right;">
<i>kiedy szczęście drugiej osoby</i></div>
</i><br />
<div style="display: inline !important; text-align: justify;">
<i>jest dla Ciebie ważniejsze niż Twoje.”</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><o:p></o:p></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<i style="text-align: right;"></i></div>
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie rób tego, Teo! Ta ruda małpa zniszczy ci życie! –
zaprotestował Blaise śmiejąc się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Atmosfera rozluźniła się i wszyscy po skończonym posiłku rozgadali się na
dobre. Pan Weasley dyskutował z Teodorem na temat najnowszych telewizorów
wprowadzonych właśnie na magiczny rynek, Ginny z Hermioną i Molly rozwodziły
się na temat wyboru sukni ślubnej, menu oraz dekoracji Sali Balowej znajdującej
się w Dworze, zaś Draco i Blaise udali się w stronę barku, by skonsumować swój
ulubiony ognisty trunek. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Diable, jeszcze raz będziesz pieprzył głupoty na mój temat, to ci łeb ukręcę
– zagroził blondwłosy mężczyzna. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Spokojnie, spokojnie. Ja widzę, że ona cię kręci! Kręci cię tak bardzo jak
tamten gość na tej pamiętnej imprezie Teodora. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Ona mnie nie kręci! To plugawa, brudna szlama! Z trudem znoszę jej
towarzystwo.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oj, już nie przesadzaj. Widzę jak na nią patrzysz.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Z nienawiścią i pogardą?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Z zafascynowaniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy już wymierzał cios w ramię ciemnoskórego przyjaciela, gdy podszedł do
nich przyszły pan młody.</div>
<div style="text-align: justify;">
– O czym rozmawiacie? – zapytał.</div>
<div style="text-align: justify;">
– O…</div>
<div style="text-align: justify;">
– O tym, że Draco się zabujał w Granger i jego miłość jest tak wielka jak stąd
do Hogwartu. – Mężczyzna wykonał ręką ruch, pokazując daleko oddalony punkt.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie ważne. Ginny powiedziała, że chce zaprosić Weasleya.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Którego? Jej wszyscy bracia mają tak na nazwisko – skomentował Draco.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Rona.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Po chuj? Żeby przyszedł z Potterem i w środku imprezy zaczęli się obściskiwać
na stole? Nie, dzięki.</div>
<div style="text-align: justify;">
– W sumie, nasz Teodorek chyba lubi takie klimaty – zażartował czarnoskóry,
lecz czym prędzej przywołał się do porządku, gdy napotkał nienawistne
spojrzenie przyjaciół. – Dobra, już nie będę.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Draco, zrób każdemu po drinku. Mama Ginny powiedziała, że
bardzo chciałaby spróbować drinka stworzonego przez ciebie oraz, że ma
nadzieję, że jej nie otrujesz. </div>
<div style="text-align: justify;">
– A co ja jestem? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Mój przyjaciel. Dla Hermiony też masz zrobić.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oczywiście, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, panie Nott – zakpił Draco.
<i>Dla Granger to ja zrobię mój specjał </i>–
dodał w myślach.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę później wszyscy rozkoszowali się podanymi im
kolorowymi drinkami. Hermiona, tak jak przewidział Draco, krzywiła się
niemiłosiernie, lecz piła dzielnie łyk za łykiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
– Dość… dość mocny ten drink – wydukała szatynka. – Ale jaki pyszny – upiła
spory łyk – o, Merlinie! </div>
<div style="text-align: justify;">
Kobieta szybko wypiła swój napój alkoholowy i poprosiła o jeszcze jednego, a
zaraz kolejnego.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Po około pół godzinie szatynka ledwo trzymała się na nogach.
Wypiła pięć <i>specjałów Draco</i> i
niestety było to o pięć za dużo. Przy stole panował wesoły gwar, nikt już nie
czuł granicy między nimi i wszyscy swobodnie rozmawiali na dowolne tematy.
Żaden z gości ani gospodarzy, oprócz Malfoya, nie zauważył jak Hermiona powoli
osuwa się w dół, w stronę podłogi. Kilka sekund później leżała już, smacznie śpiąc,
na jasnobrązowym parkiecie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Właśnie o taki rozwój sytuacji chodziło Draco. Upić ją do nieprzytomności, żeby
nie musieć patrzeć na jej szlamowatą osobę. Cóż, on chyba nigdy nie przestanie
pałać do Granger nienawiścią.</div>
<o:p></o:p><br />
<br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Hej, gdzie jest Hermiona? – zapytała w końcu Ginny.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Leży – odpowiedział jej Draco z uśmieszkiem na ustach.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Gdzie? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Na podłodze. – Jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ginny spojrzała obok i faktycznie, jej przyjaciółka smacznie spała pod nogami
stołu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
– Ty cholero! Coś ty jej dał do tych drinków?!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Same dobre rzeczy, Weasley, same dobre rzeczy.<br /><br /><i>Baaardzo długo nie było tego rozdziału, chociaż już dawno był napisany i czekał na opublikowanie. Nie miałam czasu, miałam dużo na głowie, nauka, obowiązki. Ale teraz, gdy mam wakacje,wreszcie mam trochę wolnego czasu i mogę pisać :) Zachęcam do komentowania! </i></div>
<o:p></o:p>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13348317478714712399noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8087550503160248292.post-15174213864778895502017-05-03T22:04:00.002+02:002017-05-03T22:04:35.122+02:004. (Nie)samotne noce<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Harry Potter usadowił się wygodnie na kolanach swojego
rudego partnera. Minęło sporo czasu od ujawnienia ich związku przez prasę, więc
dziennikarze nie interesowali się już ich poczynaniami. Mogli spokojnie
rozkoszować się przyjemnościami płynącymi z ich wspólnego pożycia. Co prawda,
Ron nie mieszkał już w Norze, ponieważ po tym jak jego matka dowiedziała się o
związku z Potterem, kazała mu w trybie natychmiastowym opuścić dom. Mimo jej
ogromnej sympatii do Harry’ego, nie mogła przeboleć tego, że jej własny syn
jest homoseksualistą. Po całej tej akcji, mężczyźni zamieszkali w domu Pottera,
który dzięki jego pokaźnemu majątkowi był jednym z najbardziej gustownych i
drogich budynków w okolicy. Wybraniec kupił go po rozstaniu z Ginny, gdyż nie
czuł się dobrze mieszkając w Norze. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Salon, w którym przebywała para był elegancko urządzony.
Białe meble kontrastowały z czarną, skórzaną kanapą i fotelami. Jedną ścianę
pokrywały regały z książkami, które w większości stanowiły ozdobę, ponieważ ani
Harry’ego, ani Rona nie ciągnęło do czytania. No, chyba że o Quidditchu. W
kącie stał minibar, zaopatrzony w dużą ilość alkoholu. Mężczyźni lubili
wieczorami upijać się, po to, by po wszystkim lądować w łóżku. Ot, taka ich
tradycja. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Weasley odgarnął z czoła Pottera kosmyki przydługiej już grzywki.
Uśmiechnął się do niego czule.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie żałuję, że nas wtedy nakryli – szepnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiesz co, Ron? Głupio się czuję. Niby sam zerwałem z Ginny, by z tobą być,
ale szkoda mi Hermiony. Ona tak cię kochała… </div>
<div style="text-align: justify;">
– A myślisz, że moja siostra ciebie nie? Złamałeś jej serce! </div>
<div style="text-align: justify;">
– Hej! Nie krzycz, oboje głupio postąpiliśmy, tak? Czasu nie cofniemy, a teraz
przynajmniej jesteśmy ze sobą szczęśliwi i co najważniejsze, nie musimy udawać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ron kiwnął głową, przyznając rację swojemu chłopakowi. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Masz ochotę na herbatę? – zapytał.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Z chęcią. – Potter się uśmiechnął pokazując rząd białych zębów.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona przez okno obserwowała blondwłosego mężczyznę
zwiedzającego działkę znajdującą się niedaleko jej domu. Śmiała się pod nosem,
w głowie mając setki wymyślonych przez nią reakcji Draco, gdy ten się dowie,
kim jest jego sąsiadka. </div>
<div style="text-align: justify;">
Musiała przyznać, że miał rozmach. Ledwo co kupił działkę, a już w ciągu kilku
dniu pojawiły się pierwsze fundamenty i ściany. Biorąc pod uwagę to, iż był
listopad i lada dzień mógł spaść śnieg, Malfoy spieszył się z budową. Pannę
Granger dziwił fakt, że pomimo tego, iż na budowie pracowało sporo ludzi, to
blondyn także pomagał. A co najlepsze, nie używał do tego magii. Ciekawa
sprawa. Z wyliczeń Hermiony wynikało, że dom Malfoya, o ile będzie utrzymane
tempo prac, będzie gotowy do użytku już za dwa tygodnie.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Odsunęła się od okna i poszła przygotowywać kolację, na
którą zaprosiła swoją przyjaciółkę. Od zawsze lubiła gotować, więc gotowanie
dla więcej niż jednej osoby sprawiło jej niemałą frajdę. Nigdy nie miała okazji
popisać się kulinarnie, gdyż w domu gotowała mama, w Norze Molly, a tutaj… nie
miała ochoty na wykwintne gotowanie tylko dla siebie. Po godzinnej krzątaninie
w kuchni, kobieta nakryła do stołu, wyszykowała się i jedyne, co pozostało, to
oczekiwanie na Ginny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie dane jej było długo czekać, bo już po kilku minutach
usłyszała dzwonek do drzwi, oznajmiający przybycie gościa. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Hej, Hermiono – przywitała się Ginny przytulając przyjaciółkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Cześć. – Panna Granger ucałowała kobietę w policzek. – Rozgość się. </div>
<div style="text-align: justify;">
Weasley powiesiła swój szary płaszcz na wieszaku i rozpoczęła wędrówkę po domu. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No, muszę ci powiedzieć, że przytulnie tu masz, nie to co u nas – zaśmiała
się. – Sama urządzałaś?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Większość mebli pozostała po poprzednim właścicielu, ale mi nie
przeszkadzają. Dodałam tylko parę akcentów od siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No tak – powiedziała – te regały to na pewno od ciebie. Nie sądzę, żeby ktoś inny
czytał aż tyle, co ty. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przyjaciółki obeszły razem cały dom. Ginny była zachwycona, jednak nie
szczędziła na komentarzach dotyczących ilości książek w domu panny Granger.
Wreszcie zakończyły zwiedzanie na salonie połączonym z kuchnią. Bordowo-włosa
zasiadła do stołu i oczekiwała kolacji. Specjalnie nie jadła w domu, bo
wiedziała że Hermiona będzie wciskać w nią jedzenie tak samo, jak jej świętej
pamięci babcia. Wnuki Granger z pewnością będą otyłe.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się, gdy wreszcie przed nią pojawiło się danie.
Ginny musiała przyznać, że przyjaciółka się postarała. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Łosoś z suszonymi pomidorami – wytłumaczyła. – Mój specjał, smacznego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Do kolacji była Gryfonka podała również wino, które idealnie współgrało smakiem
z przepyszną, rozpływającą się w ustach rybą.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Po skończonym posiłku i dwie butelki wina później kobiety
rozluźniły się, a rozmowy stoczyły się na coraz to błahe tematy. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiesz co? Nie mów nikomu, ale Malfoy się buduje obok – parsknęła Hermiona. –
On nie wie, że ja tu mieszkam. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No to będzie miał niespodziankę. Tak w ogóle, to jak się czujesz po ostatniej
imprezie u nas? </div>
<div style="text-align: justify;">
– W sumie, nie było tak źle, jak się obawiałam. Malfoy na początku był niemiły
i szczerze powiedziawszy, chciałam wyjść, ale już po kilku drinkach mu
przeszło.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiem, wiem… Na początku też nie pałał do mnie zbytnią sympatią. Ba, przez
kilka miesięcy próbował wybić Teodorowi z głowy nasz związek. No, ale jak
widać, nie udało się. – Ginny uśmiechnęła się triumfalnie. – A jak tam w pracy?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiesz… Coraz bardziej mnie to przytłacza. Na początku było świetnie,
spełniałam się, ale teraz? Teraz już sama nie wiem. Chciałabym zrezygnować i
założyć szkołę tańca. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No to na co czekasz? Uwielbiasz tańczyć, a jesteś idealnym nauczycielem! Rzuć
tę pracę w cholerę i spełniaj się! Nie będziesz wiecznie młoda. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Może i masz rację… </div>
<div style="text-align: justify;">
– Hermiona?</div>
<div style="text-align: justify;">
Kobieta spojrzała smutnym wzrokiem na przyjaciółkę. Po dużej ilości alkoholu
wspomnienia uderzyły w nią ze zdwojoną siłą. Była bliska płaczu, ale nie mogła
pokazać, że nadal ją to boli. Musiała być silna.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Widzę, jak się męczysz. Jesteś tutaj bardzo samotna, prawda? </div>
<div style="text-align: justify;">
– W sumie, to…</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przyjedź do nas na święta. Zostaniesz aż do sylwestra, nie będziesz tu
siedzieć sama jak palec.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ja nie wiem… Nie chcę się wam narzucać. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nikomu się nie będziesz narzucać! To już postanowione – uśmiechnęła się
Ginny. – A teraz słuchaj, mogę zostać u ciebie na noc? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Pewnie – ożywiła się Hermiona na fakt, iż tej nocy nie będzie spać sama.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Drzwi prowadzące do salonu Notta otworzyły się z hukiem, a w
progu stanął Blaise z zaciętym wyrazem twarzy. Zaraz za nim pojawił się Draco.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Teodor! Przybyliśmy uratować cię przed samotnością czekającą cię dzisiejszej
nocy – zawołał czarnoskóry mężczyzna zbliżając się do przyjaciela. </div>
<div style="text-align: justify;">
– To znowu wy… – mruknął zawiedziony
Nott. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No, a kogo się spodziewałeś? Księcia na białym hipogryfie? Ginny cię opuściła,
to ktoś musi zapełnić pustkę w twym łóżku, nie? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie wiem jak ty Blaise, ale ja przyszedłem się napić w towarzystwie moich
kolegów. Nie wnikam, co będziecie robić po tym, jak wrócę do domu – zaśmiał się
Malfoy stawiając butelkę Ognistej na stole. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gospodarz nie spodziewał się tej wizyty, a wręcz chcąc jej uniknąć nic nie
mówił o wypadzie Ginny do Hermiony. No, ale Zabini zawsze wiedział wszystko,
nie wiadomo skąd. Cholerny jasnowidz. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobra, jak już jesteście i przynieśliście – spojrzał na butelkę Ognistej –
alkohol, to w ostateczności mogę was przyjąć. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zadowolony Blaise skoczył na kanapę i rozłożył się na niej. Uśmiechnął się
uwodzicielsko w stronę przyjaciela i zacmokał. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Zabini, kurwa, bo zaraz stąd wylecisz! – warknął Nott.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobra, dobra, nie tak ostro, mój ty ogierze – zaśmiał się Blaise, jednak gdy
zobaczył narastającą złość w oczach Teo, przestał. – Już nie będę.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Blaise odgrywał taką scenkę za każdym razem, gdy tylko
spotykał Teodora. Jednak nie było to nieuzasadnione zachowanie. Otóż, pewnej
nocy na jednej z dyskotek, na którą trafiła trójka przyjaciół, Nott zdecydowanie
przesadził z alkoholem. Zaczęło się niewinnie, od tańca z przypadkowymi
kobietami. To jednakże było dla niego za mało i powędrował na stolik, by
wirować tam w rytm muzyki. Nagle ujrzał cudną kobietę, jak wtedy myślał, więc
postanowił czym prędzej do niej podejść i poderwać. Zeskoczył ze stolika i
chwiejnym krokiem, cały czas obserwowany przez Malfoya i Zabiniego, przemknął
do blondwłosej piękności. Zanim zdążyła się odezwać resztka rozumu, niezmącona
jeszcze przez nadmiar alkoholu, pocałował ją. Po namiętnym i jakże cudownym
pocałunku, Teo otworzył oczy. Wreszcie dostał odpowiedź na nurtujące go
pytanie, chodzące po jego głowie w trakcie skradania buziaka nieznajomej <i>Co mnie tak kłuje w twarz? </i></div>
<div style="text-align: justify;">
Okazało się, że właśnie całował się z mężczyzną. Co lepsze, on wcale nie
wyglądał jak kobieta! Nott momentalnie wytrzeźwiał. Zdołał tylko bąknąć ciche <i>Przepraszam, </i>nim uciekł w stronę wyjścia.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Było to jeszcze przed poznaniem Ginny, więc już grubo ponad
trzy lada, jednakże Blaise nie dał mu o tym zapomnieć. Jedynie wtedy, gdy jego
kobieta była w pobliżu, miał spokój, ponieważ Zabini był na tyle miłosierny, że
postanowił nie mówić Weasley o przygodzie jej narzeczonego. Chociaż tyle. Na
szczęście Malfoy nie był aż tak pamiętliwy i nie dołował przyjaciela jeszcze
bardziej. On powstrzymywał się od komentarzy i uważał, że Blaise także powinien
skończyć wyśmiewanie się z Teodora. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– To za co dziś pijemy, panowie? – zapytał Malfoy sięgając
po butelkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Za naszą niekończącą się przyjaźń! – zawołał Zabini. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Za przyjaźń – zawtórowała pozostała dwójka mężczyzn.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Po kilkunastu kolejkach, Blaise postanowił włączyć muzykę i
przedstawić kolegom swoją nową, autorską choreografię. Gdy pierwsze dźwięki
zaczęły wydobywać się z głośników, ten rozpoczął wyginać się w
niezidentyfikowany dla jego towarzyszy sposób. Na początku ich to bawiło, lecz
gdy Zabini przystąpił do zdzierania z siebie koszuli, a zaraz później reszty
swojej garderoby, mężczyźni postanowili o zakończeniu jego pokazu. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Ej, właśnie miało być najlepsze! – warknął obrażony. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Zaprowadzę cię do jednej z sypialń, ty się nawet nie nadajesz na teleportację
do domu. Zaczekaj Draco, zaraz wrócę.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kiedy mężczyźni byli już sami, w końcu mogli porozmawiać
normalnie, bez głupkowatych komentarzy Blaise’a. Był dobrym kompanem, ale po
alkoholu stawał się nieznośny.<o:p></o:p></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Jak idzie budowa domu? – zapytał Teo.</span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Muszę ci powiedzieć, że w miarę sprawnie. Skończyliśmy stawiać ściany, dach
dzisiaj położyliśmy, no i jeszcze zostało wykończenie i wnętrze. Myślę, że na
spokojnie będę mógł wprowadzić się za dwa tygodnie.</span></div>
<span style="font-family: inherit;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Mam nadzieję, że zaprosisz nas na parapetówkę – zaśmiał się. – A tak w ogóle,
to nawet nie miałem okazji zapytać, dlaczego się wyprowadzasz?</span></div>
<span style="line-height: 115%;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Ciężko uwierzyć, że przeprowadzam się z dużego dworu do ponad połowę mniejszego
domu, nie? Wiesz, przytłacza mnie ten budynek. Męczę się, widząc jak matka marnuje
się u boku mojego ojca. Nie chcę na to codziennie patrzeć. Ona nie chce od
niego odejść, więc to ja muszę odejść od nich.</span></div>
</span><span style="line-height: 115%;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Rozumiem – przytaknął.</span></div>
</span><span style="line-height: 115%;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Słuchaj, wiem, że kochasz We… – chrząknął – Ginny, ale wiesz jakie mam
relacje z Granger. Nie toleruję jej, po prostu. Nie chciałbym, żebyście
zapraszali nas jednocześnie.</span></div>
</span><span style="line-height: 115%;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Dlaczego? Na ostatniej kawie i ciastku w miarę dobrze się dogadywaliście,
nie?</span></div>
</span><span style="line-height: 115%;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie.</span></div>
</span><span style="line-height: 115%;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Cóż, będąc moim przyjacielem, musisz przyjąć do faktu to, że będziesz
spotykał przyjaciółkę mojej kobiety. Poza tym, Hermiona nie jest taka zła.
Spróbuj ją polubić.</span></div>
</span><span style="line-height: 115%;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie namawiaj mnie do takich rzeczy! – krzyknął Draco i teatralnie splunął na
podłogę.</span></div>
</span><span style="line-height: 115%;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Jeszcze się do niej przekonasz.</span></div>
</span><span style="line-height: 115%;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Malfoy skrzywił się, po czym stwierdził, że czas już na niego i wyszedł z
pomieszczenia. Po opuszczeniu ciepłego domu, uderzył go mróz panujący na
zewnątrz. Cóż, nie ma co się dziwić, w końcu był listopad. Mężczyzna przeklął
siarczyście poprawiając szalik, po czym teleportował się do Malfoy Manor. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><i>Cześć i czołem! Po trzech pierwszych rozdziałach dodanych tego samego dnia, wreszcie nadszedł rozdział czwarty opublikowany już tydzień później, a więc tak jak już to będzie regularnie.<br />Nie jestem z niego jakoś mega zadowolona, ale mam nadzieję, że się spodoba.<br />Zachęcam do komentowania i wyrażania swoich opinii ;)</i></span></div>
</span></span><br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13348317478714712399noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8087550503160248292.post-41304989631335898092017-04-26T15:38:00.001+02:002017-04-26T15:38:28.417+02:003. Nowe przyjaźnie<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Hermiona z dnia na dzień stawała się coraz bardziej samotna.
Przez pierwszy miesiąc czuła się cudownie, nie miała żadnych zmartwień i trosk,
zapomniała o Ronie i wszystko wydawało się takie proste. Jednak z biegiem
czasu, zaczęła odczuwać samotność i pustkę. Nie miała z kim porozmawiać,
poplotkować, zwierzyć. Od kiedy Ron któregoś pięknego dnia „zabrał Krzywołapa
na spacer”, słuch o jej ukochanym kotku zaginął. Fakt faktem, jej były partner
nie lubił jej pupila, ale żeby posunąć się do tego, by się go tak po prostu
pozbyć? Po tylu latach? Tak więc, w domu jedyne co na nią czekało, to cisza. Praca
nie dawała jej już takiej satysfakcji jak kiedyś, chodziła do niej tylko z
przymusu. Z wygadanej, radosnej kobiety, zamieniła się w odizolowaną od świata
introwertyczkę. W końcu postanowiła, że musi to zakończyć. Ileż można odcinać
się od świata? Od rozstania z Weasleyem minęło już trochę czasu, więc nadszedł
ten moment, by ponownie być szczęśliwą, nie z nim. Po kilkudniowym namyśle
doszła do wniosku, że spotkanie u Ginny może nie być wcale takim złym pomysłem.
Finalnie, przecież może wrócić do domu, jeśli towarzystwo nie będzie jej
odpowiadało. Całe szczęście, że przyjaciółka zostawiła jej swój adres. Powiadomiła
ją więc listownie o swoim przybyciu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nadszedł piątek, a wraz z nim wyczekiwane spotkanie.
Hermiona chciała dobrze wypaść, chociaż nie do końca była przekonana, co do
zmiany, która podobno zaszła w byłych Ślizgonach. Bądź co bądź, nie utrzymywała
z nimi koleżeńskich relacji i obawiała się ich reakcji na jej widok, a
szczególnie tego, co powie i zrobi Malfoy. To z nim toczyła zajadłą walkę przez
całą swoją edukację w Hogwarcie. Nigdy nie rozmawiali ze sobą normalnie, bez
wyzwisk. Być może wydoroślał i zmienił choć trochę swoje poglądy. Być może. Jest
już dorosłym mężczyzną, więc powinien się tak zachowywać. No właśnie, powinien…
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Umówiła się z Ginny, że pojawi się o godzinie osiemnastej,
więc tylko gdy wróciła do domu po pracy, zaczęła się przygotowywać. Po szybkim
prysznicu przystąpiła do przeszukiwania swojej szafy w celu wybrania
najodpowiedniejszego zestawu. Finalnie postawiła na prostotę – czarne spodnie,
lekką, pastelową koszulę i skórzane, czarne botki. Podeszła do lustra
zadowolona z efektów swojej pracy i spojrzała na swą twarz i włosy. O ile z
twarzą mogła pomóc sobie delikatnym makijażem, który wykonała, to z włosami
niestety nie było takiej opcji. Od kiedy pamięta puszyły się one niemiłosierne
i każde ingerowanie w nie czarami, czy choćby zwykłą szczotką (!) kończyło się
fiaskiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Powinnam wreszcie coś z nimi zrobić – powiedziała do siebie próbując
rozczesać splątane kołtuny. </div>
<div style="text-align: justify;">
Już od pewnego czasu zastanawiała się nad wizytą u magicznego fryzjera. Może on
by coś zdziałał. Jednak bez przerwy zwlekała z umówieniem się do niego,
przekładając to na jutro. W końcu, po kilkunastominutowej walce poddała się,
związując włosy w warkocz. Rzuciła ostatnim spojrzeniem w lustro, i gdy
upewniła się, że wszystko wygląda tak jak należy, nałożyła na siebie płaszcz i
wyszła z domu.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kobieta stanęła przy ogromnej bramie ogradzającej dwór
Notta. Dom był naprawdę okazały. Z zewnątrz przypominał zamek, jednak brakowało
mu strzelistych wież. Nie dorównywał jednak wielkością posiadłości Malfoyów,
którą Hermiona miała zaszczyt podziwiać w trakcie jednej niezbyt przyjaznej
wizyty, po której został trwały ślad na jej przedramieniu. Dwór miał biały
kolor, a na każdej ze ścian znajdowała się niezliczona ilość okien. Dom
otoczony był ogromnym ogrodem, który nawet o tej porze roku prezentował się
niezwykle dobrze. Choć już wszystkie liście opadły, to ogród miał w sobie nutkę
tajemniczości i elegancji. Hermiona w końcu przestała zachwycać się widokiem
posiadłości i pchnęła masywną bramę. Dojście spod ogrodzenia pod drzwi zajęło
jej dobre kilka minut. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
– Na Merlina, po co budować dom tak daleko wejścia? Gdybym
musiała codziennie marnować czas na przejście tego odcinka, to zaczęłabym chyba
zaprzyjaźniać się z miotłą – mruknęła pod nosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Głośne pukanie odbiło się echem od ścian budynku. Po chwili
w drzwiach stanęła Ginny. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Hermiona! Tak cieszę się, że już jesteś. Bałam się, że jednak nie przyjdziesz
– przywitała się panna Weasley. – Chodź, co będziemy tak stać w progu – dodała,
nie pozwalając dojść do słowa szatynce. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przechodząc przez długie i kręte korytarze kobieta miała wrażenie, że znajduje
się w labiryncie. Wszystko było utrzymane w jasnobeżowej kolorystyce z
elementami złota. Od wejścia uderzyła ją wytworność i elegancja tego miejsca.
Nie ma co, Nott miał gust… No, albo jego rodzice. Mijała kolejne drzwi, w sumie
naliczyła ich dziesięć, choć była pewna, że to nawet nie jest połowa
pomieszczeń znajdujących się w dworze. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Jak im się chce tak ganiać codziennie? To jest wielkości Ministerstwa –
mruknęła pod nosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mówiłaś coś? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie, nic – zaśmiała się.</div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu kobiety dotarły do celu. Ginny otworzyła drzwi i gestem zaprosiła
Hermionę do środka. </div>
<div style="text-align: justify;">
Był to prawdopodobnie salon, choć czy można nazwać salonem pomieszczenie, które
jest większe od jej całego domu? Westchnęła.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
W centralnej części pokoju znajdowała się ogromna, szara kanapa,
która spokojnie zmieściłaby dwadzieścia osób, przy niej stał pokaźnych
rozmiarów stół. Przy lewej ścianie mieścił się bar, który miał w swoim
zaopatrzeniu chyba każdy rodzaj alkoholu, jaki można sobie tylko wymarzyć. Na
wprost baru, na ścianie wisiał monstrualnych rozmiarów telewizor, a resztę
prawej ściany pokrywały obrazy, przede wszystkim przedstawiające prawdopodobnie
przodków Notta. Że też wybrał dla nich takie miejsce. Na podłodze rozciągał się
biały, puszysty dywan. Salon zaopatrzony był też w aneks kuchenny, co by nie
trzeba było biegać po dworze w poszukiwaniu kuchni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Panowie! Proszę się ładnie przywitać – nakazała Ginny. </div>
<div style="text-align: justify;">
Spojrzenia trójki przyjaciół spoczęły na Hermionie. Zaczęła odczuwać pewien
dyskomfort przebywając z nimi w jednym pomieszczeniu dłużej niż minutę. Głośno
przełknęła ślinę. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Witamy serdecznie w naszych, znaczy Teodorowych, progach – zaśmiał się
Zabini. Czarnoskóry mężczyzna wstał, podszedł do byłej Gryfonki, ujął jej dłoń
i ucałował jej wierzch. – Bardzo mi miło ponownie poznać.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobry wieczór… – zawahała się Granger – mi również miło poznać.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobra, dobra! Już nie tak oficjalnie, halo! – krzyknęła bordowowłosa śmiejąc
się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blaise uśmiechnął się, ukazując rząd równych, białych zębów i wrócił na swoje
miejsce. Następnie przywitał się Teodor, przytulając kobietę, jakby przyjaźnili
się od zawsze. Ciekawa odmiana. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Cześć – powiedział Malfoy, nie siląc się na wstanie z kanapy. – Dobra,
przywitanie zaliczone, możemy już zacząć pić? Chyba po to tu jesteśmy</div>
<div style="text-align: justify;">
– Draco! – oburzyła się Ginny. – Chyba o tym rozmawialiśmy, tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie, Ginny, nie ma problemu. – Hermiona zatrzymała lawinę wrzasków
przyjaciółki, która miała zaraz wypłynąć z jej ust. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Zawsze działał mi na nerwy – szepnęła – ale teraz też mnie denerwuje! –
dodała głośniej, by Draco usłyszał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ten spojrzał tylko na nią z szyderczym uśmieszkiem i ponownie odwrócił wzrok. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobra, nie ma co marnować czasu, on i tak zawsze wie swoje – mruknęła panna
Weasley i poprowadziła przyjaciółkę do kanapy i wskazała jej miejsce. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Chciałabyś może się czegoś napić? – zapytał Teo. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Wody, jeśli można.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oho! Widzę, że mamy twardego zawodnika w drużynie – zażartował Zabini. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie przyszłam tu, by opić się do nieprzytomności.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oczywiście, rozumiem i szanuję. Szerzmy abstynencję wśród czarodziejów!</div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona zaczerwieniła się i zaczęła szukać pomocy w swojej przyjaciółce. Ta
uśmiechnęła się do niej i lekko poklepała ją po udzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobra, może po krótce przedstawicie Hermionie cel waszych spotkań, bo jak
widzicie jest nieco zmieszana i zawstydzona – zaproponowała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Do odpowiedzi oczywiście wyrwał się nie kto inny, jak Blaise. Szatynka
zauważyła, że nie było w nim już z nic z dawnego chłopaka, którego mijała na
hogwardzkich korytarzach. Nie było w jego oczach zawiści ani pogardy, widywanej
często w tamtych czasach. Teraz jego spojrzenie emanowało radością i
szczęściem. Porażka Voldemorta dobrze na niego wpłynęła, wreszcie był wolny i
mimo, że posiadał wśród ludzi miano byłego śmierciożercy, nie przejmował się
tym. On miał swoje racje i nie obchodziła go opinia innych. Dokładnie to samo
tyczyło się Teodora. W szkole był skryty i raczej nie wychylał się, gdy nie
było potrzeby. Hermiona nigdy nie doświadczyła z jego strony żadnej przykrości,
ani nie usłyszała z jego słów nawet najmniejszej obelgi. Zawsze trzymał się na
uboczu, choć również znajdował się w kręgach zwolenników Czarnego Pana. Na
szczęście, czasy terroru już się skończyły, więc mężczyźni od kilku lat mogli
cieszyć się wolnością. Oczywiście to wszystko nie dotyczyło Malfoya. Blondwłosy
mężczyzna zawsze był ponad to. Od kiedy pamiętał, wpajano mu ideologie
stworzone przez Voldemorta. Na nich został wychowany i nie miał zamiaru tego
zmieniać. Żywił się nienawiścią do mugoli oraz brudnokrwistych czarodziejów.
Bawiło go dręczenie bezbronnych szlam, a w szczególności Hermiony Granger.
Sprawianie jej przykrości wywoływało u niego ogromną radość. Z racji tego, że
była najlepszą uczennicą w Hogwarcie, musiał uprzykrzać jej życie. Po prostu,
taki obrał sobie cel – dręczenie Granger, i tyle. Nawet po tylu latach od
zakończenia terroru Voldemorta, on dalej miał takie same poglądy. Chociaż
teraz, gdy Teodor związał się z Ginny, dostał absolutny zakaz obrażania
Hermiony, w każdy możliwy sposób. Niewiarygodnie go to denerwowało, gdyż nie
dość, że musiał wysłuchiwać skrzeczenia tej zdrajczyni krwi, to jeszcze
dołożyli mu do tego tolerowanie szlamy. Świat oszalał. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No więc, Mionko, mogę tak do ciebie mówić, nie? – upewnił się Zabini. –
Zaczęło się to dawno temu…</div>
<div style="text-align: justify;">
– Blaise, nie przesadzaj – przerwała mu Ginny.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobra, no to pewnego pięknego, piątkowego wieczora strasznie nam się nudziło.
Spotykaliśmy suę wtedy nieregularnie i piliśmy bez przerwy ognistą. Mówię ci,
to były czasy… No i wtedy wpadłem na pomysł, że będziemy się spotykać na picie
tylko w piątki, co by było zdrowiej dla żołądków. No, ale Ginny nie mogła się
dowiedzieć, że my sobie tu urządzamy takie libacje alkoholowe, więc Teo
stwierdził, że powie Ginny, że zaprasza nas na kawę i ciastko, rozumiesz? Kawę
i ciastko wieczorem, no ale nie ważne, byliśmy wtedy pijani i wtedy ten pomysł
był dla nas świetny. Tak więc, w następny piątek przyszliśmy do niego – zaśmiał
się – z ciastkami. Jakie było jej zdziwienie, gdy nas wpuszczała do domu! Draco
jej powiedział, że przyszliśmy na męskie pogaduchy. Ja wziąłem ciastka
czekoladowe, a Draco…</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
– Bez szczegółów, Blaise. – Malfoy przerwał wypowiedź czarnoskórego.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
– Cicho bądź, przeszkadzasz! Przyszliśmy do tego salonu i tu czekał na nas już
Teo. Ginny nas zostawiła, a my jak na dżentelmenów przystało rozłożyliśmy na
stole trzy rodzaje ciastek i filiżanki z kawą. Założyliśmy nogę na nogę i
gadaliśmy o wszystkim, tylko nie o Quidditchu, bo gdyby ona usłyszała to już by
nie wyszła! Pojawiła się po chwili, a kiedy nas zobaczyła, zaczęła się śmiać i
powiedziała, żebyśmy przestali odwalać i robili to, na co się umówili, bo ona i
tak wiedziała po co przyszliśmy. Rozumiesz? Dziesięć minut spędziliśmy siedząc
jak baby, popijając kawę, zagryzając ciasteczka i rozmawiając o rozmiarach
naszych różdżek po nic! </div>
<div style="text-align: justify;">
Hermiona wybuchnęła śmiechem. Trudno było wyobrazić jej sobie tę sytuację, gdy
trójka byłych Ślizgonów dyskutuje na temat rozmiarów ich różdżek, popijając od
czasu do czasu kawę. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No co? To było nawet ciekawe! – zbulwersował się Nott.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No i tak się to zaczęło – zakończył Blaise.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Draco może popiszesz się swoją umiejętnością przyrządzania drinków? –
zaproponowała Ginny. – Zamiawiam dwa razy Magic on the beach*!</div>
<div style="text-align: justify;">
Malfoy pokręcił tylko głową. Ani mu się śniło gdziekolwiek wstawać i robić
drinka, tym bardziej dla Weasley i Granger. To uwłaczało jego godności. </div>
<div style="text-align: justify;">
– To my jeszcze poprosimy jedną Krwawą Rowenę* i jedno Magjito* – dodał Teodor.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Prosimy, Dracusiu… – powiedział Zabini z miną smutnego pieska.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobra! Niech wam będzie! – Draco w końcu zgodził się na ich prośby.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiedziałem, że moja mina go przekona – uśmiechnął się rozbrajająco Blaise.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po kilku minutach każdy trzymał w swojej dłoni zamówionego drinka i rozkoszował
się jego smakiem. Hermiona musiała przyznać, że Malfoy był mistrzem miksologii.
Jej drink składał się z wódki, likieru brzoskwiniowego oraz soku pomarańczowego
i brzoskwiniowego. Na boku szklanki wbita była ćwiartka pomarańczy, a w niej
znajdowała się mała parasolka. Całość prezentowała się naprawdę cudownie, a
jeszcze lepiej smakowała. Z trudem stwierdziła, że był to najlepszy drink,
jakiego piła dotychczas.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Po kilku wypitych drinkach atmosfera się rozluźniła i panna
Granger już nie czuła stresu, ani napięcia spowodowanego przebywaniem w towarzystwie
jej byłego, bądź jeszcze nie, wroga. Trudno było ustalić, czy Malfoy jest
stosunkowo miły dlatego, że mu kazano, czy z własnej woli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Słuchaj, skarbie. – Blaise zwrócił się do szatynki. –
Jesteś moją najlepszą przyjaciółką! </div>
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna wyciągnął małego palca prawej ręki w stronę kobiety. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Przyjaciółki na zawsze?! – zapytał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozluźniona promilami płynącymi w jej krwi, zaśmiała się piskliwie i dołączyła
swojego palca.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy zaczęli się śmiać z nowej pary przyjaciół, a raczej przyjaciółek.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Blaise jesteś niemożliwy! – Teodor nie mógł powtrzymać napadu śmiechu. </div>
<div style="text-align: justify;">
– No i co się śmiejesz? Ty nie rozumiesz naszej przyjaźni, a ona jest
wieeeczna! </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie zaprzeczę – dodała Hermiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiem! – nagle krzyknął Zabini.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oczy wszystkich zwróciły się ku niemu. Mężczyzna zdawał się być bardzo poważny,
a na jego twarzy nie było śladu po uśmiechu.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nazwę dzisiejszy dzień tak, Kawka, drineczki i super ploteczki! – pisnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie znam tego człowieka – skomentował to Draco z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy Hermiona zauważyła coś dziwnego. Uśmiech, który gościł na twarzy blondyna
wcale nie był wymuszony, sarkastyczny czy wredny. On był po prostu szczery i
pełen radości. Kobieta nie spodziewała się, że taki człowiek jak Malfoy może
posiadać uczucia, tym bardziej te pozytywne. Tego dnia zaczęła poznawać go od
tej innej, lepszej strony i musiała przyznać, że nawet zaczęła tolerować go w
takiej postaci. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiecie co? – odezwał się blondyn. – Kupiłem działkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czego? – zapytał Blaise, który nagle stał się jakiś taki rozanielony.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ziemi, idioto. Wyprowadzam się z Malfoy Manor i wybuduję dom na tej działce
właśnie. Totalne odludzie, nie ma nikogo, oprócz jednego domu przy jeziorze.
Świetna okolica i święty spokój.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Gdzie dokładnie? – zaczęła dopytywać się Hermiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Na obrzeżach Londynu, w okolicach jeziora West Bear**.</div>
<div style="text-align: justify;">
Granger nie dała po sobie poznać, że coś jest nie tak. Chciała zobaczyć minę
Malfoya, gdy przyjdzie przywitać się z jedynym sąsiadem, którym okaże się ona. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Ładna okolica – przyznała.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nad ranem szatynka pożegnała się z towarzystwem i wróciła
zmęczona i pijana do domu. Dawno tak dobrze się nie bawiła. W zasadzie, nigdy
tak dobrze się nie bawiła i to z takimi ludźmi! Oczywiście zadeklarowała swoją
obecność za tydzień, na kolejnej kawce i ciastku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
To chyba stanie się także i jej tradycją. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<o:p><br /></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
*Magic on the beach, Krwawa Rowena, Magjito – drinki Sex on
the beach, Krwawa Merry oraz Mojito przerobione na bardziej „magiczne” nazwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
** Jezioro West Bear – nazwa jeziora wymyślona przeze mnie.</div>
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<!--[endif]--><o:p></o:p>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13348317478714712399noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8087550503160248292.post-42730332174136190542017-04-26T15:36:00.000+02:002017-04-26T15:36:15.079+02:002. Kawa i ciastko<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Po miesiącu już na dobre zadomowiła się w nowym lokum. W
większości wszystko pozostało tak, jak było na początku – meble, kolory ścian,
a także obrazy. Jedynie dokupiła parę regałów na książki, gdyż na półkach
zdecydowanie brakowało dla nich miejsca oraz kilka dodatków, które sprawiały,
że wystrój był w jej stylu. Dni spędzała w pracy, w której jak na złość
codziennie widywała Rona. O, ironio!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Po powrocie uwielbiała rozsiadać się w hamaku znajdującym
się na werandzie. Wtedy miała czas na relaks, który jak na nią przystało,
skupiał się na zagłębianiu się w świat literatury.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Jednakże był listopad, dni były chłodniejsze, więc coraz
rzadziej odprężała się na świeżym powietrzu. Częściej musiała zadowolić się
czytaniem na kanapie w salonie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Gazety szybko zapomniały o jej burzliwym rozstaniu z
Weasleyem. W pracy nie musiała już znosić współczujących spojrzeń oraz
nagadywaniu na Rona. Szczerze powiedziawszy, nie chciała o nim rozmawiać.
Całkowicie wymazała go ze swojego życia i starała się o nim nie myśleć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Pewnego wieczora do jej okna zastukała sowa. Hermiona
spojrzała zdziwiona na brązową płomykówkę, gdyż nie spodziewała się żadnego
listu w najbliższym czasie. Mimo to szybko uchyliła okno, by wpuścić ptaka do
środka. Ten posłusznie wleciał do pomieszczenia, po czym wyciągnął nóżkę, by
kobieta mogła odwiązać list. Panna Granger omal nie pisnęła z radości, gdy
poznała znajome, staranne pismo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<i>Kochana Hermiono, <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<i>Wybacz, że nie odzywałam się przez te dwa lata. Zapewne
rwałaś sobie włosy z głowy, gdy dowiedziałaś się o moim zniknięciu. Po zerwaniu
z Harrym potrzebowałam spokoju, odskoczni od tego wszystkiego. Dlatego
wyjechałam na tak długo, jednak niedaleko. Byłam bliżej, niż mogłaś sobie
wyobrazić. Wreszcie postanowiłam się do Ciebie odezwać. Nie mam zamiaru
kontaktować się z rodziną i Harrym, na razie. Spotkajmy się w najbliższą sobotę
w Dziurawym Kotle o czternastej. Mam nadzieję, że nie masz żadnych planów.</i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<i>Do zobaczenia, Ginny. <br /><br /><o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Kobieta otarła łzę szczęścia, po czym rzuciła sowie parę
smakołyków przeznaczonych dla tych właśnie ptaków. Ta wesoło huknęła, po to, by
po chwili odlecieć do swojej właścicielki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Wiadomość od Ginny wprawiła byłą Gryfonkę w świetny
humor. Z radości włączyła telewizor na jednej ze stacji muzycznych i wpadła w
wir tańca. Od dziecka kochała tańczyć. Jako mała dziewczynka uczęszczała na
różne kursy, od baletu, przez hip-hop, na tańcach latynoskich kończąc. Nie było
muzyki, do której nie umiałaby zatańczyć. Z Ronem jednak musiała swoją pasję
ograniczać, gdyż on na wszystkich imprezach, na których byli, wolał popijać
Ognistą wraz ze swoimi kolegami. Jej pozostawało delikatne stukanie paznokciami
o stolik oraz podrygiwanie nogą w rytm muzyki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
W sobotę rano Hermiona szybko udała się do pracy, gdyż
czekało ją bardzo ważne spotkanie, od którego zależało, czy podpiszą współpracę
z Ministerstwem we Francji. Kobiecie szczególnie zależało na tym kontrakcie,
więc starała się jak najlepiej wypaść. Jednak powoli zaczynały ją męczyć te
wszystkie spotkania. Coraz częściej zaczynała na poważnie rozmyślać o zmianie
pracy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Siedziała już w swoim gabinecie, gdy do środka weszła
Amanda wraz z reprezentantem francuskiego Ministerstwa. Niska, szczupła
sekretarka wyglądała przy nim jak zagubiona, niewinna dziewczynka. Mężczyzna
był wysokim, dobrze zbudowanym brunetem. Miał na sobie granatowy garnitur i
eleganckie, wyglądające na świeżo wypastowane, buty. Gdy podszedł bliżej,
Hermiona mogła zauważyć jego błękitne oczy oraz mocne rysy twarzy. Jego wygląd
odbiegał od przyjętego stereotypu typowego francuza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Dzień dobry, pięknej damie – przywitał się, mówiąc po
angielsku, jednak bardzo wyraźnie słychać było jego francuski akcent. Ujął dłoń
szefowej Departamentu i pocałował jej wierzch, jak na gentelmana przystało. –
Nazywam się Luc Mallard. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Hermiona Granger, szefowa Departamentu Międzynarodowej
Współpracy Czarodziejów. – Próbowała zachować powagę, jednak szarmanckie
zachowanie mężczyzny skutecznie jej to utrudniało. – Może od razu przejdziemy
do rzeczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Mallard kiwnął głową i uśmiechnął się. Granger wpadła mu
w oko. Cóż, tylko głupiec nie zauważyłby w tej kobiecie anioła. Długie, smukłe
nogi, idealna sylwetka, głębokie wcięcie w talii i spory biust. A twarz? Och,
ona go wręcz onieśmielała. Czekoladowe oczy, malutki, lekko zadarty nosek i te
usta... Chyba za bardzo się rozmarzył.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Rozmowa jak szybko się zaczęła, tak się skończyła.
Hermiona była zadowolona z wyniku ich konwersacji, ta współpraca otworzy przed
ich Ministerstwem nowe możliwości. Podała potrzebne dokumenty reprezentantowi i
palcem wskazała, w których miejscach powinien pozostawić swój podpis. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Dobrze, to wszystko. Dziękuję za spotkanie –
uśmiechnęła się serdecznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Tak... Rozmowa z panią to czysta przyjemność. – Mallard
wstał i udał się do wyjścia. Przechodząc przez próg odwrócił się i spojrzał raz
jeszcze na kobietę. – Może spotkalibyśmy się raz jeszcze? Tym razem prywatnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Na policzki panny Granger wkradł się lekko widoczny
rumieniec. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Przykro mi, niestety w najbliższym czasie nie mam
ochoty na towarzyskie spotkania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Rozumiem, ale niech pani pamięta, że moja propozycja
nadal będzie aktualna, do widzenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Ginny! – pisnęła Hermiona. – Merlinie, jak ty się
zmieniłaś! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Bez wątpienia, najmłodsza latorośl Weasleyów przeobraziła
się w piękną, wyglądającąna szczęśliwą, kobietę. Zadbała o siebie, a jej włosy
stały się bardziej bordowe aniżeli rude. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Cześć, Miona. Dobrze cię widzieć – odrzekła Weasley. –
Co tam u ciebie?Opowiadaj.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Co u mnie? Kobieto, zniknęłaś na dwa lata, a teraz
pytasz co się u mniedziało? To ja powinnam zadać ci to pytanie! Zamartwiałam
się o ciebie, dzień wdzień przez dwadzieścia cztery miesiące pytałam twojej
mamy, czy są wieści odciebie... Zawsze ta sama odpowiedź. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Dobrze, wiem. Przepraszam, że uciekłam, ale to mnie
przytłoczyło... Harry zemną zerwał, ja nie mogłam zostać, zrozum. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Phi, w sumie nie masz czego żałować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Słucham? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– No to wychodzi na to, że najpierw to ja opowiem co u
mnie... Najwidoczniej nie miałaś dostępu do Proroka Codziennego... Po twoim
zniknięciu czułam się bardzo samotna, a twój brat w żaden sposób mi nie
pomagał. Byliśmy bardzo szczęśliwi,a rok temu mi się oświadczył – mówiąc to
spojrzała mimowolnie na miejsce, wktórym jeszcze miesiąc temu prezentował się
okazały pierścionek zaręczynowy.Widocznie to wszystko było pod publikę, a
Hermiona była tylko przykrywką.Westchnęła. – Cóż, było nam dobrze,jednak
okazało się, że Ron jest gejem. Zdradzał mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Co?! – Ginny zachłysnęła się Kremowym Piwem, które
właśnie popijała. Do głowyby jej nie wpadło, że jej brat woli facetów. Tyle lat
udawał? – Z kim?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Nie wiem, czy chcesz wiedzieć... – zawahała się
kobieta. Wiadomość, iż jej bratzdradzał jej przyjaciółkę z jej byłym chłopakiem
mogła jej poważnie uszkodzićpsychikę. Szczerze powiedziawszy, zabrzmiało to jak
fabuła mugolskiego serialu– Moda na sukces. Jednak Hermiona widząc, że
zniecierpliwiona Ginny kiwa głową,by wreszcie się dowiedzieć tej jakże
sensacyjnej wiadomości, postanowiła nietrzymać przyjaciółki dłużej w
niepewności. – Z Harrym.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– O. – Tyle zdołała wydusić panna Weasley, zanim nie
zaczęła się histerycznieśmiać na cały pub. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Oczy wszystkich zwróciły się w jej kierunku. Słychać było
ciche pomruki niezadowolenia, a także dość głośne komentarze, typu
„<i>Całkowity brak uszanowania dlastarszych osób</i>", „<i>Ona powinna wylądować w
Mungu</i>", „<i>Od zawsze wiedziałem, że rude są fałszywe i jakieś takie chore
psychicznie</i>".<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Ginny? Wszystko z tobą w porządku? – zaniepokoiła się
Granger. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– W jak najlepszym. Widziałam, że kręcą go faceci, ale
żeby Ron? Już gorszejpartii nie mógł wybrać. Oj, Hermiono przepraszam, nie
chciałam cię urazić – zaśmiała się Weasley.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Nic nie szkodzi, nie wracajmy do tego. Ale czekaj, jak
to wiedziałaś, żeHarrego kręcą faceci?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Na początku niby nic nie podejrzewałam, ale w pewnym
momencie zauważyłam, żeidąc ulicą nie ogląda się za kobietami, tylko za
mężczyznami. Początkowomyślałam, że może podobają mu się ich garnitury, czy
może fryzury, ale nie!Kiedyś zobaczyłam przez przypadek jego korespondencję z
niejakim Augustem. Wyznawalisobie miłość i takie tam. Nie powiem, wstrząsnęło
mną to i to konkretnie.Jednak po czasie przestałam się tym przejmować, moja
miłość do niego zgasła takszybko jak się rozpaliła. Tylkoczekałam, aż ze mną zerwie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Och, Ginny... Tak mi przykro. – Hermiona posmutniała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Nie ma co się smucić, słońce! – Ginny w tym momencie
zabrzmiała jak jej mama, Molly. – To może teraz na rozluźnienie opowiem jak tam
mi minęły te dwa lata? – Hermiona kiwnęła głową, na znak że Weasley może zacząć.
– Więc, gdy wyjechałam nie wiedziałam gdzie się podzieję. Na początku
zatrzymałam się w pewnym hotelu prowadzonym przez gburowatego mugola, który
patrzył na mnie jakbym co najmniej wymordowała mu rodzinę. Podczas pobytu tam
robiłam wszystko, na co nie pozwalał mi Harry, chodziłam na dyskoteki, zapisałam
się na jogę a także znalazłam pracę w jednej z kawiarni na Pokątnej. Aż dziwne,
że ani razu mnie nie spotkaliście. Któregoś razu na dyskotece natchnęłam się na
Malfoya z Zabinim i Nottem. Myślałam, że już po mnie, bo nasze stosunki w szkole
nie wyglądały za ciekawie, ale kto jak kto, ty powinnaś o tym najlepiej
wiedzieć. W trakcie tańca, po którymś drinku zrzędu, podszedł do mnie Teodor i
zaczął się do mnie przystawiać! Niedoczekanie. No, ale jak to po alkoholu bywa,
nie sprzeciwiałam się i tak razem przetańczyliśmy do rana. W sumie, polubiliśmy
się i już kilka dni później dostałam od niego zaproszenie na spotkanie. I tak
zaczęliśmy się spotykać, czasem nawet przychodziłam do niego, a tam widywałam się z jego przyjaciółmi. W sumie, to polubiłam go, tak jak
Draco i Blaise'a.Widać, że dorośli. Byli dla mnie mili i nie usłyszałam złego
słowa skierowanego w moją stronę. Tak po kilku miesiącach zakochaliśmy się w
sobie, ja z Teo, zamieszkaliśmy razem i oświadczył mi się kilka miesięcy temu!
No, co masz taką minę?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Ja... ja nie wiem co powiedzieć, Ginny. Nie
spodziewałam się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Uwierz mi, że ja też! Ale to, co łączy mnie z Teo... To
jest wręcz nieprawdopodobne. Może przyszłabyś w piątek do nas na kawę i ciastko?
Poznam was ze sobą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Wnioskując, iż chodzi ci o tę cotygodniową popijawę
razem z Malfoyem, to ja podziękuję. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Hermiona! Ile ty masz lat? Draco się zmienił,
rozumiesz? Przynajmniej w stosunku do mnie. Wierzę, że to samo będzie w twoim
przypadku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– Nie i tyle. Nie zmusisz mnie do tracenia czasu w
towarzystwie tego kretyna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
– No, dobrze. Twoja strata. – Ginny uśmiechnęła się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Ich rozmowa mogłaby się ciągnąć w nieskończoność, jednak
panna Weasley musiała wracać do domu, gdyż obiecała swojemu narzeczonemu pomoc w
przygotowaniu domu na przyjazd jego rodziny. Kobiety długo się żegnały, aż w
końcu każda teleportowała się do własnego domu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<i>Cześć i czołem! Początkowe rozdziały są u mnie najgorsze,
bo najwięcej wnoszą do fabuły i trzeba je napisać tak, by czytelnik wiedział,
czy chce czytać historię dalej, czy nie. Wiem, że moje nie są jakieś wybitne,
ale nie zrażajcie się proszę! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<i>Serdecznie zapraszam do wyrażania swoich opinii na temat
tego opowiadania :) To bardzo motywuje!<br />Coś mi się dzieje z notkami, spacje mi uciekają :( Wybaczcie mi to, próbuję to poprawiać, jednak nie jestem w stanie wyłapać wszystkiego. </i><o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13348317478714712399noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8087550503160248292.post-67099109387673746852017-04-26T15:24:00.002+02:002017-04-26T15:45:25.623+02:001. Prorok codzienny<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Od zakończenia edukacji w Szkole Magii i Czarodziejstwa
Hogwart wiele się zmieniło. Złota Trójca, jak ich nazywano, składająca się z
Harrego Pottera, Hermiony Granger oraz Ronalda Weasleya od kilku lat zasiadała
na ciepłych posadach w Ministerstwie Magii. Hermiona wraz z Ronem tworzyli
idealną parę. Owszem zdarzały się kłótnie, ale jak to mówią - związek bez
kłótni, to jak czarodziej bez różdżki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Harry Potter, słynny Wybraniec, znany w całym
czarodziejskim świecie, nie nacieszył się związkiem z Ginny Weasley. Zostawił
ją dla innej, a tą inną dla kolejnej i następnej... Potter odkrył, że nie jest
stworzony do stałych związków. A Ginny? Załamała się i wyjechała, nie wiadomo
gdzie, nie wiadomo do kogo i z kim. Z resztą, mało go to obchodziło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Gdy w zeszłe wakacje rozeszła się wieść o zaręczynach
panny Granger i pana Weasleya, w mediach aż zawrzało. Rita Skeeter, znana ze
swojej wścibskości dziennikarka, chcąca jako pierwsza przeprowadzić rozmowę z
przyszłym małżeństwem, praktycznie dzień i noc siedziała pod Norą. W końcu, dla
świętego spokoju, narzeczeni zgodzili się odpowiedzieć na kilka pytań. Dzień
później pojawili się na okładce Proroka Codziennego, na którym widniał dumnie
nagłówek „<i>ROZPAD ZŁOTEJ TRÓJCY - RUDY SIĘ ŻENI!</i>".<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Hermiona dzięki swojemu samozaparciu i dążeniu do celu
spełniała się jako szefowa Departamentu Międzynarodowej Współpracy
Czarodziejów. Ron i Harry zostali aurorami, tak jak sobie to zaplanowali. Po
tym, jak Voldemort został pokonany, aurorzy nie mieli za dużo do roboty. Od
czasu do czasu zdarzały się pojedyncze akcje, ale w większości ich praca
polegała na wypełnianiu papierkowej roboty.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Październikowe słońce otulało twarz Jeszcze-Panny
Granger. Kobieta uśmiechnęła się promiennie i ponownie zanurzyła się w
powieści, którą właśnie czytała. Skończyła pracę wcześniej, więc mogła
spokojnie wrócić do domu i nacieszyć się ostatnimi ciepłymi chwilami tego roku.
Jej narzeczony Ron był jeszcze w Ministerstwie. Ostatnio dużo pracował,
wychodził wcześnie rano i wracał późnym wieczorem. Przepracowywał się, według
Hermiony, oczywiście.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Hermiono! Kolacja na stole - zawołała radośnie przyszła
teściowa panny Granger. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Hermiona kochała tę kobietę. Miała w sobie tyle empatii i
miłości, że spokojnie wystarczyłoby dla wszystkich pracowników Ministerstwa.
Ba, jeszcze by zostało. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Zebrała się z wygodnej kanapy, po czym udała się do
jadalni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Są jakieś wieści od Ginny? - Hermiona zadawała to
pytanie codziennie, od dwóch lat. Niestety zawsze odpowiedź była ta sama.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Nie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Ginny wyjechała od razu po zerwaniu z Harrym. Zostawiła
list, w którym zastrzegła, by jej nie szukać. Potrzebowała spokoju. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Była Gryfonka uśmiechnęła się blado i zajęła miejsce przy
stole. Przed nią pojawiła się taca z kanapkami, a zaraz po tym Molly podała jej
herbatę. Grzecznie poczekała, aż starsza kobieta zajmie miejsce naprzeciwko
niej i powoli ugryzła pierwszy kęs kanapki z serem, wędliną oraz pomidorem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Rona jeszcze nie ma? - zapytała pani Weasley po dłużej
chwili. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Nie. Ostatnio często wraca późno w nocy. W ogóle się
nie widujemy. Gdy on przychodzi ja już śpię, zmęczona oczekiwaniem, a kiedy
rano wychodzi, żegna się szybkim pocałunkiem. W pracy również się nie widujemy,
ja jestem zajęta ciągłymi rozmowami z ambasadorami innych krajów, zaś Ron...
Sama nie wiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Nie przejmuj się słońce, na pewno w pracy ma masę
obowiązków. Harry również nie pojawiał się u nas od dłuższego czasu, nie
sądzisz? Chyba muszą mieć jakieś bardzo ważne zlecenie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Chyba... - odrzekła niepewnie Hermiona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Od pewnego czasu podejrzewała Rona o romans. Oczywiście
nie wierzyła w to, tłumaczyła wszystkie swoje poszlaki jej wybujałą wyobraźnią.
Ron by jej tego nie zrobił. Nigdy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Ron, cholera! Zaraz ktoś tu wejdzie! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Cii, kochanie. - Rudowłosy przycisnął palec do nabrzmiałych
warg. - Rzuciłem zaklęcie wygłuszające i zabezpieczyłem drzwi. Mówiąc to
powrócił ustami do przerwanej czynności. Uwielbiał to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Z każdym ruchem jego miłość życia jęczała z rozkoszy.
Jeszcze chwila i oboje spełnili się w tym samym czasie. Nagie ciała opadły
zmęczone na fotel przetransmutowany w ogromne łoże. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- I co teraz? Znów wrócisz w nocy, nie odzywając się do
niej słowem? Zrozum to, Hermiona kiedyś się dowie, o ile już się nie domyśla.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Już niedługo, zerwę zaręczyny byśmy mogli być razem już
na zawsze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Zranisz ją tym.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Nie dbam o to, to ty jesteś najważniejszą osobą w moim
życiu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Och, Ron... - Ciche jąknięcie zostało przerwane.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Rozległ się huk.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Ściana nie wytrzymała ugodzona zaklęciem Bombarda Maxima.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Hermiona przyszła do pracy punktualnie. Już od wejścia
przywitały ją współczujące spojrzenia. Ona sama, nie wiedziała jednak o co
chodzi. Zła wiadomość miała dopiero nadejść. Nie zważając na oczy innych
pracowników, poprosiła swoją sekretarkę - Amandę, o zrobienie kawy i
przyniesienie do jej gabinetu najnowszego wydania Proroka Codziennego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- N-n-nie wiem czy to dobry pomysł, Hermiono - zwróciła
się do niej sekretarka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Panna Granger zabroniła mówić współpracownicy do niej po
nazwisku i na pani, gdyż każdego traktowała jak równego sobie. Poza tym kobieta
była w jej wieku, więc dziwnie czułaby się słysząc od niej codziennie „Dzień
dobry, panno Granger". Wołała najzwyklejsze „Witaj, Hermiono".<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Czemu miałby to być zły pomysł? - zaśmiała się. - No,
już. Czekam w gabinecie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Po niespełna pięciu minutach w małym pomieszczeniu,
zwanym Gabinetem Szefa Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
pojawiła się Amanda. Wręczyła gazetę swojej szefowej i postawiła świeżo
zaparzoną kawę na ławie, lecz nie wyszła, jak to miała w zwyczaju. Nie chciała
zostawiać Hermiony samej w zaistniałej sytuacji. Mimo wszystko, darzyła ją
ogromną sympatią, można nawet powiedzieć, że kobiety się zaprzyjaźniły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Granger rozsiadła się wygodnie i rozłożyła gazetę.
Nagłówek wybijał się ponad cały tekst, nie dało się go nie zauważyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<i><b>RON WEASLEY PRZYŁAPANY NA ZDRADZIE!</b></i><o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Wczorajszego wieczoru dostałam fascynującą wiadomość!
Ronald Weasley został złapany na gorącym uczynku. O co chodzi? Już tłumaczę!<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Młody Weasley, słynny auror znany ze swoich
ognisto-rudych włosów pokazał swój równie gorący temperament. Z tajnych źródeł
wiem, iż jego narzeczona Hermiona Granger wzbraniała się przed pójściem z nim
na całość przed ślubem.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Ten rozjuszony emocjami oraz napalony mężczyzna znalazł
ujście swoich rządz w ramionach nikogo innego, jak samego Harrego Pottera! Tak,
dobrze przeczytaliście! Dobrze wam znany Przywódca Złotej Trójcy, Wybraniec
oraz Chłopiec, który przeżył w jednym, porzucił swoje dotychczasowe podboje w
postaci kobiet, dla najlepszego przyjaciela, a przy tym narzeczonego jego
przyjaciółki. W gabinecie Harrego Pottera przyłapał ich jeden z ochroniarzy
Ministerstwa Magii, który zaalarmowany krzykami dochodzącymi z gabinetu
Pottera, rozburzył ścianę zaklęciem.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Gdy tylko dostałam cynk, jak najszybciej udałam się na
przeprowadzenie z kochankami wywiadu! Nie byli chętni do rozmowy, ale po ich
minach można było stwierdzić, że ochroniarz im przeszkodził w poznawaniu swoich
ciał. Nie udzielili mi żadnych odpowiedzi, lecz udało mi się wyłapać kilka słów
z ich rozmowy.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i>- Mówiłem, że tak się skończy, Ron! <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i>- Wynoś się, Skeeter! Nie rób z tego sensacji! Moi
prawnicy cię zniszczą!<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i>- Harry, będzie dobrze, skarbie.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Pozostaje pytanie, czy Hermiona Granger wiedziała o
wszystkim? Czy może wszystko było przed nią ukrywane? Już jutro dowiecie się
tego z najnowszego wydania Proroka Codziennego!<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<i>Zawsze z najgorętszymi sensacjami, Rita Skeeter.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Hermiona spojrzała na zdjęcie dołączone do artykułu.
Przedstawiało jej narzeczonego, w sumie teraz można o nim mówić już jako były,
a więc byłego narzeczonego w objęciach Harrego Pottera. Jej ciało przeszył
dreszcz. Nigdy nie czuła się tak upokorzona. Te wszystkie lata, które spędzili
razem odeszły w niepamięć. W jej oczach zalśniły łzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Hermiono... - Po krótkim milczeniu odezwała się Amanda.
- Tak... tak mi przykro.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Nic nie mów. Chcę zostać sama - wyszeptała panna
Granger. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Tak, to zrozumiałe - mówiąc to posłała szefowej
współczujący, blady uśmiech, po czym opuściła pomieszczenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Kobieta otarła łzy spływające po jej policzkach. Musiała
być silna, była w pracy. Nie mogła sobie pozwolić na takie chwile słabości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Po chwili zaczęła rozmyślać. Będzie musiała wyprowadzić -
to jasne. Znajdzie sobie jakieś przytulne mieszkanko, bądź mały dom na uboczu,
taki o jakim zawsze marzyła. Z Ronem nie miała już o czym rozmawiać, jej
uczucie do niego umarło wraz z przeczytaniem artykułu Rity Skeeter. Zrządzenie
losu, że akurat jest jej w tym momencie wdzięczna. Choć, nikt nie chciałby
dowiedzieć się o zdradzie z gazety, prawda? No, a ktoś by chciał dowiedzieć się
o tym w ogóle? Co to za potworne uczucie, mieć świadomość, że dzieliło się
łóżko z kimś, kto jeszcze godzinę wcześniej gził się wesoło w ramionach
wspólnego przyjaciela? Niedoczekanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Postanowiła na razie o tym nie myśleć. Wyżyje się w domu,
wszystko mu wygarnie, rzuci na niego klątwę, pobije, cokolwiek. Ale w domu, nie
teraz, nie tutaj.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Wyrwała pierwszą stronę gazety i spaliła ją zaklęciem.
Przewertowała Proroka szybko i zatrzymała się na końcu, by przeglądnąć oferty
domów i mieszkań na sprzedaż. Jej uwagę przykuło jedyne ogłoszenie, do którego
załączone było zdjęcie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<u>„Sprzedam mały, przytulny domek z cudownym widokiem na
jezioro. Idealny dla ludzi chcących przebywać w samotności i wśród przyrody.
Serdecznie polecam i zapraszam do kontaktu poprzez sowę!"</u><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Biorę - powiedziała cicho i zabrała się za pisanie
listu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Zadowolony jesteś z siebie? - zapytała Hermiona siląc
się na spokojny ton.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Nie wiem o co ci chodzi, kochanie - odrzekł Ron udając,
że nic się nie wydarzyło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- O twój pieprzony romans z Harrym! Jak mogłeś mi to
zrobić, co? Nie wstyd ci? Kłaść się co noc obok mnie w jednym łóżku? Ile to
trwa? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Cisza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Zadałam pytanie! - Powoli zaczynała tracić nerwy. - Ile
się z nim pieprzysz?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Trzy miesiące - powiedział półgłosem. - To był nic nie
znaczący seks.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Czy ty siebie słyszysz Ronaldzie?! Ty cholerny,
zadufany w sobie egoisto! Kochałam cię, rozumiesz? Obrzydziłeś mi miłość.
Brzydzę się tobą...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Ja egoistą? To wszystko twoja wina, gdybyś wreszcie mi
się oddała...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Zamknij się! Z kim ja żyłam przez te lata?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Hermiona nie czekała na odpowiedź byłego narzeczonego.
Podeszła do niego i wymierzyła mu jeden solidny, siarczysty cios w policzek.
Odsunęła się, po czym wyrzuciła w jego stronę pierścionek zaręczynowy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Masz, przyda się jak będziesz oświadczał się Potterowi.
Żegnaj. - Ostatni raz spojrzała na niego z obrzydzeniem w oczach, po czym
machnięciem różdżki spakowała wszystkie swoje rzeczy i opuściła Norę, a wraz z
nią swoje dotychczasowe życie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Trzask towarzyszący teleportacji stłumiony został przez
szum drzew. Była na miejscu. Podeszła bliżej do domu, którego adres wskazał
sprzedawca. Faktycznie, tak jak w ogłoszeniu domek prezentował się bajecznie.
Otaczały go wysokie, rozłożyste drzewa. Był to parterowy, niewielki, biały
domek, któremu dodawała uroku weranda ciągnąca się wokół domu. Rzeczywiście, po
lewej stronie rozciągało się jezioro, wesoło połyskujące w blasku
październikowego słońca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Właściciel stał przy wejściu. Był to na oko
czterdziestoletni mężczyzna, z ciemnymi, siwiejącymi włosami, brązowymi oczami
i lekkim, kilkudniowym zarostem. widząc iskierki w oczach panny Granger już
wiedział ,że kupi od niego ten dom. należał się jej, po tym co zrobił jej
Weasley. Już wszyscy wiedzieli. Prorok Codzienny rozszedł się jak świeże
bułeczki, większość magicznego świata wiedziała o romansie z Potterem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: 14.6667px;">-</span></span> Mogę zobaczyć go od środka? - Zapytała niepewnie.<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Oczywiście, zapraszam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
W środku domek prezentował się jeszcze lepiej. Po
przejściu przez werandę i wejściu do środka znaleźli się w niewielkim holu o
białych ścianach, w którym znajdowała się duża szafa i lustro. Z holu od razu
przechodziło się do otwartego salonu połączonego z kuchnią. Otwarta przestrzeń
dodawała pomieszczeniu przestronności. Kuchnia zachowana była w odcieniach
bieli i beżu, salon zaś beż łączył z szarością. Na podłodze leżał ogromny,
biały, puchaty dywan. W centralnej części umieszczona została kanapa wraz z
dwoma pasującymi fotelami, przed nimi stał stolik kawowy, a na ścianie wisiał
telewizor.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Telewizor, to była nowość w magicznym świecie. Pewna
firma podłapała pomysł od mugoli i już od niespełna roku można było we własnym
domu mieć odrobinę zwykłego, mugolskiego świata. Telewizor przywołał w
Hermionie miłe wspomnienia, kiedy to oglądała wieczorami bajki razem z
rodzicami. Na ścianie wisiały dwa obrazy przedstawiające szczęśliwa rodzinę,
zapewne właściciela domu oraz jego żonę i dzieci.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Dlaczego pan sprzedaje ten dom? - nagabnęła Hermiona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Przywołuje złe wspomnienia, nie chcę o tym rozmawiać -
zbył ją, Otwierając drzwi do jednego z pokoi. - Tu znajduje się sypialnia.
Wszystkie meble tutaj zostają, nie chce ich brać ze sobą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Rozumiem - kiwnęła głową Hermiona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
Obejrzała jeszcze drugą sypialnię, łazienkę z dużą wanną
i gabinet.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
- Zdecydowałam - uśmiechnęła się. Mimo uśmiechu na
twarzy, w oczach kobiety można było zauważyć pogrążone w smutku iskierki. Minie
dużo czasu, nim się pozbiera całkowicie po stracie. - Kiedy mogę się
wprowadzić?<o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13348317478714712399noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8087550503160248292.post-70479055589186096572017-04-26T15:08:00.002+02:002017-04-26T15:10:09.027+02:00Prolog<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Gdy myślisz, że wszystko masz poukładane pada strzał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wszystko się wali. <br />Wali się po to, by po jakimś czasie na
nowo się ułożyło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nic nie dzieje się bez przyczyny. <br />Pamiętaj. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Żadne słowa nie wytłumaczą zdrady. <br />Żadne gesty nie sprawią,
że coś zostanie wymazane.<br />Żadne przeprosiny nie załatają złamanego serca.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Co zrobić, gdy
stracisz osobę, na której ci zależało? <br />Co począć, kiedy zobaczysz ją w
ramionach kogoś innego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nic. <br />Czekaj. <br />
<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Na dobre rzeczy bowiem, warto czekać.<br />
<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i>Witam serdecznie na moim blogu! Mam nadzieję, że opowiadanie, którę piszę przypadnie wam do gustu :) Zapraszam do wyrażania swoich opinii w komentarzach. </i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13348317478714712399noreply@blogger.com1